Noc po wyplynieciu z Puerto Limon byla dla niektprych pasazerow dosyc ciezka. Kiwalo statkiem niezle mimo ze to nie zadna lupina. Zona naszego nowo poznanego kolegi Georga cierpiala strasznie w kabinie oddajac co chwile poklony Neptunowi. My mielismy kabiny w srodkowej czesci statku wiec u nas tak nie kiwalo. Poza tym ja bardzo lubie jak kolysze statkiem. Cala nasza czworka okazala sie odporna na kaprysy morza i na nas kucharze nie zaoszczedzili. Wieczorem mielismy raut u kapitana statku na ktorym popijajac fajne drinki fotografowalismy sie z kapitanem i tanczylismy na parkiecie. Musialem przebrac sie w garnitur mimo ze tego nie znosze. Pozniej kolejna nasiadowka u Nelsona i podziwianie nowej kreacji Jadwigi z Texasu. Rano po sniadanku z radoscia stwierdzamy ze pogoda zmienila sie i jest wrecz upalnie. Zabieramy plecaczki i ruszamy na wycieczke po kanale / 138 $ / .