Rano jemy sniadanko w hotelowej knajpce i po zameldowaniu sie pana kierowcy ruszamy na wycieczke. Mowie pani kierowcy ze jutro wybieramy sie do Jaipuru . Pan M.A. Khan Tel. Nr. +91-93190-1259 okazal sie bardzo pomocny i kompetentny. Podwozi nas pod travel agency swojego kolesia albo kuzyna ktory proponuje mi bilety kolejowe do Jaipuru na dzien nastepny po 200 rupii od osoby. Zgadzam sie bo to przeciez grosze a nam sie spieszy. Zamawiam bilety i jedziemy do Fatehpur Sikri. Czesc trasy wiedzie autostrada ktora jest podobnej klasy co nasza trasa katowicka. Pan kierowca staje na parkingu a my musimy dalej jechac tuk-tukiem. Tuk-tuk przejezdza ok. kilometra i dalej musimy dymac pod gore na nogach. Omal pana tuktukera nie trzepnalem bo podejscie bylo dosyc strome. Nie wiem o co tam chodzi ale niektore pojazdy tam wjezdzaly a reszte zatrzymywala policja. Najpierw wspinamy sie po schodach wysokosci piramidy Cheopsa do meczetu. Zdejmujemy buty a pan pilnowacz zapewnia ze bedzie dobrze. Rozlegly plac na ktorym moglo fikac koziolki kilkanascie tysiecy muzulmanow robi wrazenie. Ogladamy cenofaty postawione waznym kolesiom dla picu bo nieboszczykow tam nie ma. Wychodzimy i chcemy isc do platnej czesci miasta. Jakis wesolek pokazuje nam droge i ladujemy w slumsie. Ciapaci patrza na nas jak na malpy w ZOO . Ewakuujemy sie i znowu musimy sie wspinac pod gore. Brodaty pan daje sygnal ze moze nam zaserwowac piwko. Odwazny gosc bo stoimy przed meczetem a on tam bywa kilka razy dziennie. Piwko dostajemy jak w Ameryce zapakowane w papierowa torebeczke dla niepoznaki. teraz mamy co pocic. Idziemy do platnej czesci miasta i placimy za bilety po 250 rupii za twarz. Ta czesc jest zdecydowanie ciekawsza chociaz nie wydaje mi sie zeby to bylo warte tej kasy. Tu spedzamy ok. 2 godziny. Naokolo miasta widac potezne mury i resztki innych budowli. Zeby zwiedzic to dokladnie trzeba by kilka dni. Wracamy na parking a tu okazuje sie ze pan kierowca wlasnie zamowil sobie jedzenie. Ogladam sklepik pamiatkarski i za smieszne pieniadze kupuje piekny talerz z marmuru z wtopionymi elementami z motywem kwiatowym jakie sa w Taj Mahal. Fajny prezencik ale ciezki jak cholera a przed nami jeszcze kawal drogi. Wracajac do Agry podjezdzamy do dobrej restauracji gdzie jemy obiad na zasadzie szwedzkiego stolu a pozniej jedziemy pod agencje gdzie odbieram bilety kolejowe. Teraz kolej na Red Fort. Przed wyjazdem czytalem relacje innych ludzi ktorym Red Fort sie nie podobal ale dla mnie byl super. Dobrze zadbany i rozlegly. Od strony Yamuny piekny widok na Taj Mahal. Robie fotki i odpoczywam troche w cieniu . Teraz jest juz goraco. Tutaj tez jestesmy ok. 2 godziny. Wracamy do hotelu i ruszamy do hotelu Warszawiakow. Niestety ich nie ma wiec idziemy zwiedzac miasto. Kupujemy owoce. Wchodze z ciekawosci do hotelu Shahjahan i trafia mnie szlag bo tu jest o niebo ladniej jak u nas a ceny te same. Z rooftopu piekny widok na Tadzia i co najwazniejsze CZYSTO ! No nic. Trudno sie mowi i brudzi sie dalej. Profilaktycznie wieczorem odkazamy sie dokladnie i do lozeczka.