Nastepny caly dzien mielismy na morzu. Spalismy jak dlugo kazdy chcial . Ja sie zwloklem okolo 10. Bardziej ambitne panie juz sie grilowaly na gornym pokladzie. Wyszedlem z kabiny i szukalem swoich . Zrobilem 2 rundy naokolo statku ale nikogo nie znalazlem. Gdzies sie cholery zabunkrowali. Poczulem sie opuszczony i poszedlem na dolny poklad gdzie zamowilem sobie piwko i zapalilem fajeczke. Posiedzialem tam chwilke i wrocilem do kabiny. Po jakims czasie przyszla moja zonka oznajmiajac mi ze wszyscy sa na gornym pokladzie a ja sie chowam. No kurka ! Ja sie chowam ? Wychodze na gorny poklad a tam faktyczne wszyscy sa. Widocznie mialem jakas zacme ze ich nie widzialem. Siadamy przy stoliku a panie sie griluja. Po jakims czasie nadszedl nagly szkwal i lunal deszcz. Zapanowala panika i chowanie sie pod dach. Niektorzy urywali sie na jedzonko . W miedzyczasie jakas milutka wloszka podpieprzyla Grazynie lezak zwalajac jej rzeczy na poklad. Kultura Italiana. Juz chcialem brac babe za grzywke z zdejmowac z lezaka ale pozostali prosili zebym nie robil dymu.
Po obiedzie urwalem sie z Mareczkiem berlinskim do kasyna gdzie udalo sie nam przegrac pare dolcow.
Pozniej bylo pakowanie bagazy. Niestety okazalo sie ze zaspalismy z decyzja o wycieczce na Ewerglade i ze statku zejdziemy bez zaplanowanego dnia.
Wieczorem przed kolacja zapowiedzieli ze mamy sie przebrac w togi ktore mielismy sobie zwiazac z 2 przescieradel ktore dostalismy do kabiny. My oczywiscie jestesmy za i robimy z siebie Neronow a panie Mesaliny.
Wygladalo to dosyc komicznie ale fajnie. Ja z moim brzuchem wygladalem jak senator senior
Na kolacji oczywiscie parada kelnerow i ludzi od rozrywki przebranych w stroje starorzymskie.
Po kolacji robimy ostatnie odwiedziny w kabinach uczestnikow naszej wycieczki i spijamy resztki trunkow jakie nam zostaly.
Paliwo rozrywkowe starczylo nam do konca podrozy wiec bylo fajnie i na mokro.
Rano schodzimy ze statku okolo poludnia bo i tak nie mamy zaplanowanego dnia. Lapiemy 2 taksowki i za 25 $ jedziemy na lotnisko.
Tam spedzamy kilka godzin ktore przeplatamy spacerami i szukaniem niedrogiego jedzonka.
Piwo drogie . Za mala flaszke Budweisera zycza sobie ok. 6 $.
Jemy w knajpce meksykanskiej gdzie ceny byly w miare rozsadne i za duza porcje z mieskiem,ryzem i salata placilismy ok.8$
Pozniej rozstalismy sie i udalismy sie na swoje gate`y z ktorych mielismy leciec do domu.