Po sniadaniu na ktore skladaly sie wstretne i tluste croissanty i kawa-woda wytaczamy bagaze i pakujemy do przyczepki jaka za swoim autobusikiem ciagnie Arsenio. Bez ceregieli kituje sie kolo niego na pierwsze siedzenie i ruszamy na zwiedzanie Miami. Okazalo sie ze trasa nie zmienila sie przez 3 lata. Poniewaz juz to wczesniej widzialem skupilem sie na filmowaniu . Facet odstawial straszne badziewie bo nie stac go bylo na zatrzymanie sie tam gdzie bylo interesujaco. Tlumaczyl sie ze kazde zatrzymanie kosztuje 20$ a on biedaczek na to nie ma kasy. Musze przyznac ze niektore domy jakie ogladalismy podobaly mi sie i moglbym w nich zamieszkac jakby mnie ktos usilnie prosil. Bardzo podobal mi sie dom Grorii Estefan czy jak jej tam. Przy niektorych domach garaze dla jachtow. Jachtow tysiace. Tak, zdecydowanie tam moglbym mieszkac. Dowiedzialem sie tez ze dzielnica kubanska jest jedna z najspokojniejszych i zdecydowanie najlepsza dla ludzi ktorzy tam zaczynaja. Widzialem tez eleganckie dzielnice ktore robia sie badziewiaste ze wzgledu na sasiedztwo obywateli w modnym ostatnio w USA kolorku . Ogromna ilosc tabliczek informujacych o checi sprzedania domow. Teraz dom mozna juz kupic za 20 tys. $. Kryzys w nieruchomosciach widac na kazdym kroku. Zabralem kilka katalogow domow do kupienia w nadziei ze moze kiedys pan Bozia bedzie dla mnie laskawy i cos tam kupie. Po kilkugodzinnej przejazdzce po Miami jedziemy do Fort Lauderdale gdzie mamy wsiasc na nasz statek. . Fort Lauderdale jest jeszcze piekniejszy jak Miami. Ilosc jachtow powala na kolana. Czysciutko i wszedzie odnosi sie wrazenie spokoju i dobrobytu. Ok. 16 dojezdzamy do portu gdzie stoi nasz statek MS Lirica. Statek ten uwazany jest za sredniej wielkosci mimo ze jest trzy razy wiekszy od naszego poczciwego "Stefana Batorego". 68 tys. ton wypornosci i 270 metrow dlugosci. Jak przystalo na statek wloski ma bardzo ladna linie i wyglada elegancko. Po zalatwieniu formalnosci wchodzimy na statek. Nasze bagaze zabieraja bagazowi i niosa az do wybranych kabin. Tam poznajemy bardzo opalona pania ktora bedzie sie opiekowala nasza kabina. Pochodzila z Madagaskaru. Statek okazal sie byc istna wieza Babel. Pracowali tam ludzie z 32 krajow. Udalo mi sie szczesliwie wniesc na poklad troche plynow rozweselajacych z polskim spirytusikiem na czele. Poniewaz wiedzialem jakie ceny obowiazuja na statku wolalem sie zabezpieczyc we wlasne zapasy. Bagaze przy wchodzeniu na statek sa przeswietlane jak przy wejsciu do samolotu i scisle przestrzegaja zakazu wnoszenia wiecej jak jednej flaszki lyskacza czy wina. Poniewaz mam wszczepiony rozrusznik serca zrobilem zamieszanie przy przechodzeniu przez bramke i pan kontrolujacy bagaz zamiast w monitor patrzyl jak mnie obmacuje perwersyjny italianiec. Pozniej okazalo sie ze pan obmacywant to zwykly pedzio a bylo ich na statku wielu. Zaprzyjaznione kelnerki pokazywaly nam ich wiec wiedzelismy kogo sie wystrzegac przy wypinaniu tylka. Ceny na statku wzrosly w stosunku do tego co bylo 3 lata temu. Piwo duze 4.9$ a male 3.8 $. lampka wina 5.5 $ a byle jakie drinki od 7 do 12 $. teraz chyba rozumiecie ze warto bylo zabrac cos ze soba. Mozna bylo tez wykupic pakiet piwny duzy za 69 $. lub maly za 30 $. W pakiecie duzym bylo 12 piw a w malym 20. Bylo kilka roznych pakietow na napoje w zaleznosci co kto lubi. Po rozpakowaniu sie wychodzimy na gorny poklad ogladac jak bedziemy odplywac a tu zaskoczka. Lunal taki deszcz ze musielismy sie chowac pod dach. Pobralem na gornym pokladzie przy knajpce zimny napoj i w kabinie zrobilem pierwszego szokerka. Nastepnego dnia od rana ludzie wylegli na poklad sloneczny. Wiekszosc pasazerow to amerykanie tworzacy swoisty klub geriatryczny. Panie wymagajace prasowania i panowie ciagajacy nogami po pokladzie. Wiekszosc w rozmiarze XXXL. Natychmiast poczulem sie lepiej bo przy nich moja waga to pryszczyk. Na pokladzie okazalo sie ze polakow jest wiecej. Spotkalismy 2 malzenstwa z Niemiec i 3 panie mieszkajace w USA. Byla jeszcze jedna para ale udawali ze nie sa tymi ktorymi sa wiec dalismy sobie na wstrzymanie i ich olalismy. Pod koniec podrozy poznalismy jescze jedna pare. Wygladalo to tak ze pan sponsor zabral panienke na wakacje bo roznica wieku miedzy nimi byla spora. Caly ten dzien na morzu integrowalismy sie przy plynach rozweselajacych. Bylo fajnie.