Geoblog.pl    geminus    Podróże    Ameryka Srodkowa z pokladu statku pasazerskiego 2009    Ruiny w Tulum
Zwiń mapę
2009
04
lut

Ruiny w Tulum

 
Meksyk
Meksyk, Tulún
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 9392 km
 
Z Plaja del Carmen do Tulum prowadzi bardzo dobra autostrada a raczej droga szybkiego ruchu. Po obydwu stronach drogi wspaniale widoki na dzungle. Po godzinie jazdy stajemy na przerwe w zaprzyjaznionym z przewoznikiem zajezdzie gdzie na oczach turystow miejscowi artysci szlifuja kanienie i tkaja na prymitywnych krosnach. Czestuja nas tequila w kieliszeczkach wielkosci naparstka wiec podchodzimy kilka razy zeby sprawdzic dokladniej smak. Zbyt wielu chetnych nie ma wiec czujemy sie rozgrzeszeni z kilkukrotnego probowania tym bardziej ze niektorzy amerykanie tez to robia. Po ok. 30min. przerwy wsiadamy do autobusow i jedziemy dalej. Ja zmeczony po wieczorze integracyjnym usypiam jak dziecko. Zonka budzi mnie jak wjezdzamy na parking przed kompleksem archeologicznym. Tam proponuja nam dojazd do ruin czyms w rodzaju pociagu ciagnietego przez traktor. Odleglosc do ruin ok. 1 km. Traktor kosztuje 2 $ ale mimo niskiej ceny postanawiaby dac z buta. Przed wyjazdem corka prosila mnie zebym jej przywiozl gazety miejscowe pisane po hiszpansku bo to jest jeden z jezykow ktorego sie uczy. W porcie rozgladalem sie ale nigdzie nie widzialem zeby gdzies sprzedawali prase. Tutaj idac do ruin zauwazylem lokalesa czytajacego gazete. Podszedlem wiec do niego i wytlumaczylem mu ze juz sie naczytal a ja potrzebuje jego gazete. Dalem mu 1 $ i zauwazylem ze facet po wstepnym szoku uznal ze jest Ok a nawet sie ucieszyl. Zadowolony ze mam juz gazetke razniej ruszam gonic za moimi. Spacer do ruin byl bardzo przyjemny i mimo upalu bylo fajnie. Kompleks ruin jest dosyc rozlegly chociaz nie tak imponujacy jak w Chchen Itza robi wrazenie. Glowne kompleksy budowlane sa ogrodzone i tylko z odleglosci mozna je fotografowac. Nie to co w Kambodzy gdzie wszedzie mozna wejsc i wszystkiego dotknac. Przy jednej ze swiatyn w ksztalcie piramidy ze stolem ofiarnym jest zejscie na plaze. Ludzie sie plazuja i baraszkuja w wodzie. Siadamy w cieniu duzego fikusa i pijemy lapczywie wode . Zamykam oczy i w wyobrazni widze kaplanow i ofiary ciagniete na smierc. Na ktorejs z tabliczek wyczytuje ze to pan Hernan Cortes narozrabial tu tak ze teraz zostaly tylko ruiny. Lazimy po terenie archeologicznym ok. 2 godziny i wracamy na parking. Po drodze w sklepach z pamiatkami doprowadzam miejscowych do rozpaczy targujac sie zawziecie o wszystko. Kupilem maske drewniana i drewniany kalendarz Mayow sporych rozmiarow i przecudnej urody. Wszystko kupilem za 1/5 ceny wywolawczej . Po zakupach do autobusu i droga powrotna do Plaja del Carmen. Oczywiscie padam jak sciety i spie cala droge. Przed wejsciem na katamaran mamy jeszcze 1.5 godziny czasu ktory wykorzystujemy na zakupy i piwko. Zonka idzie ze znajomymi w jedna strone a ja w druga. Ja nienawidze zakupow z zona . Zawsze grymasi i godzinami wybiera a ja wole szybkie transakcje. W knajpce przy piwku pisze kartki do znajomych ktore pozniej oddaje naszemu przewodnikowi bo nigdzie nie bylo skrzynki pocztowej. Moze dojda. Ogladam jeszcze kilka straganow i kupuje koszulke pamiatkowa . Spotykam sie z zonka i znajomymi i jedziemy na statek. Na katamaranie miota nami we szystkie strony w niektorzy rzucaja delikatne pawiki. My na szczescie siedzimy na gornym pokladzie gdzie dziadki nie docieraja. Na statku luzik.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
geminus
Marek Dylewski
zwiedził 39% świata (78 państw)
Zasoby: 477 wpisów477 258 komentarzy258 3057 zdjęć3057 4 pliki multimedialne4
 
Moje podróżewięcej
30.03.2016 - 24.04.2016
 
 
02.02.2015 - 07.03.2015