Rano spotykamy pana kierowce ktory nas wozil poprzedniego dnia i proponujemu mu zeby nas zabral za rozsoadna cene na lotnisko. Pan Chinczyk zgadza sie zabrac nas za 20RM. Kolo poludnia zbieramy sie i jedziemy na lotnisko. O 14 mamy lot do Singapuru. Oczywiscie samolot sie spoznia ok. pol godziny. Terminal Asia Air w Korta Kinabalu wyglada jakos biednie ale nam to nie przeszkadza, Wazne ze lataja tanio. Z sali odlotow do samolotu dajemy z buta i to dosyc daleko. Samolot w wersji wybitnie ekonomicznej . Podczas lotu panie stewardessy nie podaly nawet wody za darmo. Gdy samolot zaczal schodzic do ladowania moglismy obserwowac rede portu w Singapurze. Czegos takiego jeszcze nigdy nie ogladalem. Na redzie stalo przeszlo 200 statkow. Bylo az gesto od nich. Duzo z nich to byly statki do obslugi wiez wiertniczych i kablowce. Miasto z gory prezentowalo sie zachecajaco. Ladujemy bezproblemowo i po chwili odbieramy juz bagaze. Pani w imigration bardzo niemila ale chusteczka jaka byla okrecona jej glowa tlumaczyla jej niechec do nas. Postanawiamy ze do hotelu pojedziemy taksowka mimo ze wedlug mapy jedzie tam jedna linia metra. I to byl blad. Pan wygladajacy na chinczyka laduje nas do ogromnego Chryslera i jedziemy. Hotel wyglada nawet niezle. Mieszkamy w hotelu Fragrance Pearl za 33 euro/doba/2 osoby. Pokoj czysty na 6 pietrze. Klima dziala bezblednie i jest TV ale nie ma lodowki co troche utrudnia zycie a raczej picie. Po drugiej stronie ulicy jest knajpka chinska czynna cala dobe. Wychodzimy na spacer. Po jakims czasie docieramy do stacji metra Aljunied. Kupujemy bilet. Bilet kupuje sie tak ze w punkcie info daje sie 15 $ Sin. i dostaje bilet wazny na wszystkie linie. Po wyczerpaniu sie sumy jaka jest wklepana do biletu mozna go doladowac. Po zakonczeniu podrozowania metrem oddajemy bilety w automacie i dostajemy kaucje za bilet. Oczywiscie przed wyjazdem z Singapuru. Docieramy na slynna Orchard Rd. ktora naprawde robi wrazenie. Ogromne domy towarowe i reklamy najslynniejszych projektantow mody podniosly cisnienie naszym paniom. To co rzucalo sie w oczy to sterylna czystosc w centrum Singapuru. Metro singapurskie to cos tak wspanialego ze nawet metro wiedenskie to przy nim badziewie. Na stacjach szyn sie nie widzi a do wagonikow wchodzi sie jak do windy. Drzwi otwieraja sie dokladnie w tym miejscu gdzie jest to namalowane. Wszedzie oznakowania dla niewidomych i windy dla inwalidow na wozkach. Nie ma czegos takiego jak wagoniki. Tu jest jeden wielki i glugi wagon. Jak staniesz na poczatku skladu to widzisz koniec od srodka. Dobra klimatyzacja i tabliczki ostrzegajace o karach jakie groza za rozne wykroczenia . Np. za palenie papierosow kara 1000$. Patrzac na przybyszy znad Wielkiego Muru uwazam ze to jedyny sposob na utrzymanie porzadku.
Wracamy do hotelu bardzo zmeczeni a w knajpce obok zjadamy jeszcze kolacje ktora podlewamy piwkiem. W sklepie calodobowym obok hotelu kupuje piwo i napoje.
Widze ze ulica przy ktorej stoi nasz hotel i okolice to singapurski Pigalak. Dziesiatki panienek zachowujacych sie jakby byly z ochronki a nie z przemyslu rozrywkowego i setki panow patrzacych na nie cielecymi oczkami.
Przez okno obserwuje troche podchody panow chinczykow popijajac piwko ale zmeczony padam obok zony.