Po wypiciu piwka wychodze na balkon i siedze jeszcze jakis czas podziwiajac chowajace sie za chmurami gory. Do hotelu przyjezdzaja kolejni goscie ale nie jest wcale glosno.Po zapadnieciu zmroku w swietle ksiezyca widac gory. W nocy wydaja sie grozne i jeszcze wieksze. Ide spac gdy Ania juz przewraca sie na drugi bok. Jakos dziwnie odchodzi ode mnie cale zmeczenie. Widocznie czlowiek pozbawiony stresu szybciej wypoczywa.