Wyjezdzamy z Liechtensteinu na poludniu kraju . Granica znajduje sie na moscie ktorym przejezdzamy przez Ren. Co ciekawe bramki ustawione sa tylko przy wjezdzie do kraju a nie wyjezdzie. Jedziemy autostrada na St. Galle ale po kilku km. skrecamy w gory kierujac sie na Appenzell. Przed wyjazdem ogladalen na You Tube filmiki z tych okolic i bylem zachwycony wiec teraz postanawiamy ze musimy to zobaczyc sami. Po drodze stajemy w miasteczku Gass czy jakos tak. Miasteczko przecudnej urody ale wysokosc musi byc tez niezla bo strzyka mnie w uszach . Po drodze jechalismy kilkanascie km.,serpentynami caly czas w gore. Jeden a moze jedyny hotelik w miasteczku oferuje pokoje w cenie 150 CHF od osoby ze sniadaniem co uznajemy za cene wygorowana. Jedziemy dalej podziwiajac okolice ale zaczyna sie robic popoludnie a my nie mamy noclegu. Dojezdzamy do miasteczka Appenzell i postanawiamy ze tu zanocujemy obojetnie ile bedziemy musieli zaplacic za nocleg. Wjezdzam do miasteczka a przed i za mna kawalkada samochodow. Zaczynam watpic czy tak latwo znajdziemy nocleg . W pewnym momencie Ania melduje ze widzala tabliczne informujaca o pokojach do wynajecia. Zawracam i jedziemy sie dowiedziec. Stajemy przed piekna willa w polowie wybudowana z drewna . Wychodzi starszy pan i proponuje pokoj za 110 CHF ze sniadaniem. Uznajemy ze to super cena i szybko decydujemy sie tu zostac. Dostajemy piekny pokoj . Lodowka niby na korytarzu ale tutaj nikt nie kradnie. Zostawiamy nasze bagaze i po zaparkowaniu auta na parkingu naszego gospodarza idziemy na podboj Appenzell.Miasteczko okazuje sie byc przecudnej urody . Domy wygladaja tak jakby wczoraj zakonczyl sie remont kapitalny. Wszystko pachnace czystoscia i kolorowe. Doslownie wyglada to tak jakby 19 wieczna widokowka nagle ozyla. Spacerujemy po miasteczku podziwiajac jego urode i zachwycajac sie iloscia cyklistow w roznym wieku ktorzy opanowali Appenzell. Jemy obiad na ktory w moim przypadku sklada sie chleb z mieskiem upieczony w serze. Ser wyrazisty i bardzo smaczny. Calosc bardzo obfita pieczona w foremce metalowej. Pozniej robimy rundke naokolo miasteczka i po drodze kupujemy kilka roznych miejscowych serow. Ja wreszcie mam okazje wypic tanie i dobre miejscowe piwko a Ania katuje sie soczkami. W okolicy znajduje sie bardzo duzo tras spacerowych ,rowerowych i kilkanascie kolejek linowych wynoszacých na wysokie tutaj gory. Srednia cena obiadu to 23-38 CHF. Piwo duze 5 CHF. Przygotowanych jest kilka tras kolejowych dla turystow a takze kolejki zebate. Ceny w centrum miasteczka odstraszajace przecietnego polskiego i austryjackiego turyste. Z tego co ja widzialem to bylo w granicach 250 CHF od osoby w najtanszym hotelu.
Okolica piekna i napewno warto sie tam wybrac chocby na jeden dzien. Goraco polecam.