Do Warszawy dojezdzamy po poludniu. Pogoda piekna wiec popoludnie spedzamy na tarasie u Teresy i Tomka. Wspominamy razem spedzony czas i mamy nadzieje ze kiedys powstanie na tej trasie autostrada.
Polska to przy Litwie kraj bogaty i nowoczesny. Litewskie wsie robia przygnebiajace wrazenie a niektore domy wygladaja jakby sie mialy za chwile przewrocic. Wilno jest piekne w postaci jaka pozostala po Polakach bo to co wybudowali po wojnie to badziewie straszace na odleglosc. Z malymi wyjatkami nie spotkalismy sie z niechecia czy wrogoscia do Polakow. 90% turystow to Polacy.
Napewno warto wybrac sie do Wilna. Szokuje troche ilosc kosciolow w miescie. Bylismy na placyku wielkosci boiska do koszykowki przy ktorym staly 3 koscioly. Faktycznie dla ludzi rozmodlonych to miejsce jak znalazl. Razi troche przywlaszczanie sobie naszych osobistosci historycznych robiac z nich na grande litwinow. Bardzo smiesznie wyglada zmiana warty przed palacem prezydenckim i kazdemu polecam to przedstawienie. Ceny hoteli nie adekwatne do jakosci uslug w nich oferowanych. Podobno istnieje mozliwosc przenocowania u Polakow mieszkajacych w dzielnicy niedaleko cmentarza na Rosie ale nie sprawdzalem. Spotkalem goscia ktory w ten sposob zapewnil sobie nocleg w Wilnie. Trolejbus kosztowal 2 lity a taksowka z centrum do naszego hotelu za rzeka 10. Bedac w kilka osob oplaca sie przemieszczac taksowkami. Drogo.