Po kilku miesiacach intensywnej pracy czas na kolejna podroz. Tym razem wybieramy sie w 4 osoby na Filipiny. Po drodze odwiedzimy Hongkong,Macau i Shenzhen w Chinach.
Loty pobukowane i czesc hoteli zarezerwowana. Plan podrozy zrobiony i tylko trzeba jeszcze troche zaczekac na wyjazd.
Lecimy przez Istambul do Hongkongu i stamtad po 2 dniach dalej na Filipiny. Przylatujemy na lotnisko w Clark 85 km. od Manili i tu bedzie stres. Bedziemy mieli raptem 4 godziny zeby przedostac sie na lotnisko w Manili i odprawic do lotu na Palawan. Musze niestety przyznac ze tu dalem ciala. Przy planowaniu zawiodl moj instynkt samozachowawczy i dalem sie poniesc fantazji. Moglem zabukowac bilety bezposrednio z HKG do Puerto Princesa a mnie sie zachcialo koniecznie przez Manile. Chcialem zaoszczedzic a wyjdzie jeszcze drozej bo dojdzie oplata za taxi z Clark do Manili bez gwarancji ze zdazymy na przesiadke. Przy planowaniu nie wzialem pod uwage ze na trasie moga byc korki a podobno sa i to straszne. Wychodzi na to ze jak sie zbyt dlugo siedzi w wygodnej Europie to lampki alarmowe sie wylaczaja i pozniej jest zagwozdka myslowa i potezny stres. W przypadku jak nie wyrobimy sie na przesiadke to tracimy lot i pewnie hotel w PP. Pocieszam sie tylko tym ze jest jeszcze jeden lot pozniejszy i w razie draki moze na niego sie zalapiemy. Do wyjazdu jeszcze przeszlo 3 tygodnie a ja juz spac nie moge i ciagle mysle jak to bedzie. Jestem odpowiedzialny za cala logistyke i moi wspoltowarzysze podrozy maja prawo mnie obsobaczyc. Zobaczymy jak to bedzie bo czesto kolesie taxiarze lubia naciagac klientow umawiajac sie na okreslona sume a przy wysiadaniu zadac sumki kilka albo kilkanascie razy wiekszej. Czas pokaze.