Podroz jaka odbylismy byla ciekawa chociaz nie taka jaka ja lubie. Ja wole jezdzic bez posrednictwa biura podrozy ale czasami trzeba isc na kompromis i wybrac taka forme ktora zadowoli wszystkich.
Za wycieczke zaplacilismy po 1690 euro co jak za rejs trzy tygodniowy bylo malo. W cenie mielismy 2 noce w Kapsztadzie w hotelu 4 gwiazdkowym ktory naprawde byl super. W cenie byly tez wycieczki podczas pobytu w Kapsztadzie i posilki.
Statkiem bylismy troche rozczarowani bo okazalo sie ze statek idzie w listopadzie do remontu kapitalnego i teraz nikt nie wpadl na pomysl zeby wymienic juz zuzyte materace albo zadbac o zaopatrzenie kuchni.
Smieszne bylo ze na statku z owocow byly tylko jablka i gruszki a przeciez bylismy w Afryce. W RPA akurat bylo po zbiorach winogron ale na statku nie bylo ich wcale. Banany trzeba bylo dostawac pod stolem od zaprzyjaznionych kuchcikow bo inaczej nie bylo. Na sniadanie trzeba bylo smigac o 7 rano bo o 8 szynki juz nie bylo a jajecznica sprawiala wrazenie jakby byla z zeszlego wieku.Pieczywo tez nie powalalo i jedynie makarony byly na poziomie wloskim. Obsluga byla niekompetentna i widac bylo ze zaloga byla wybierana z lapanki. W recepcji nie wiedzieli nigdy nic. Nie mozna sie bylo dowiedziec jaki jest przelicznik walut w krajach do ktorych docieramy ani kto jest za cos odpowiedzialny. W zalodze bylo duzo ukraincow ktorzy byli grzeczni ale nie kumaci. Wnerwial fakt zdzierstwa haraczu za serwis mimo ze przy kazdym zakupie potracali 15 % wlasnie na serwis. Moja kabina byla sprzatana ok. 2 po poludniu co dla mnie bylo za pozno ale dla sprzatajacych akurat. W porownaniu do rejsow po Karaibach tutaj serwis byl kiepski.Na pokladzie gornym przy basenach na Karaibach codziennie byly animacje a tu martwe gacie. Gdyby nie wystepy teatru to by byly nudy. Dobrze ze jako ostatnia deska ratunku byla Justyna w dyskotece bo inaczej poza piciem nic by nam nie pozostawalo.
Trasa byla piekna ale brakowalo mi postoju miedzy Namibia a Senegalem. Uwazam ze 6 dni non stop na morzu to troche duzo.
Radze wszystkim ktorzy jeszcze sie poruszaja samodzielnie zeby lepiej wybierali wyjazdy indywidualne bo zorganizowanie tego to nie zaden problem. Teraz wszystko mozna zorganizowac majac komputer i karte kredytowa.
Bardzo pozytywne wrazenie zrobil na mnie Senegal a tragiczne Casablanca. Kapsztad jest cudowny podobnie jak Gran Canaria i Majorka. Korsyka a wlasciwie Ajaccio piekne ale mieszkanie miedzy grobami to nie dla mnie.
Na temat Genui nie moge sie wypowiedziec bo tu widzialem tylko tyle ile mozna bylo zobaczyc z pokladu statku chociaz wygladalo to zachecajaco. Statek ktorym plynelismy byl jednym z najstarszych statkow MSC wiec nic dziwnego ze byl troche syfiasty.
Po raz kolejny przekonalem sie ze mimo swoich lat lepiej sie czuje miedzy mlodymi ludzmi a nie starymi tetrykami.
Nie wiem dokad pojedziemy nastepnym razem ale ja obstawiam kierunek azjatycki gdzie sie czuje najlepiej.
Fotki bede wrzucal sukcesywnie w miare wolnego czasu. Pozdrawiam.