Po rozpakowaniu sie w hotelu ruszamy w poszukiwaniu "normalnego jedzenia". Hotel okazal sie byc nie tym w ktorym mieszkalismy przed trzema laty-czytaj gorszym. Typowe dla USA . Fasada odstawiona na pokaz a w srodku badziewie. Oblecielismy okoliczne sklepy ktore sa tam otwarte do polnocy niezaleznie od tego ze jest niedziela. Zrobilismy male zakupy i uzupelnilismy zapasy plynow rozweselajacych . Pozniej spacerujac wpadamy na meksykanska knajpke gdzie zjadamy wspaniale jedzonko. Ja zamowilem sobie plate z roznymi daniami. Do dzisiaj robi mi sie cieplutko pod sercem jak sobie przypomne jakie to bylo dobre. Ceny w USA wysokie. Piwo Corona w tregerku 6-cio butelkowym 8.75 $ + tax. za flaszke duza. Male po 5.85$ + Tax. Przyzwoite winko od 5$ w gore. Lyskacze po ok. 17-35 $. Jedzenie w meksykanskiej knajpce - za moja plate 16 $ ale porcja ogromna. Podkoszulki od 10$ w gore. Pewnie jest i taniej ale nie przy Sunset Beach. Najedzeni i napici wracamy do hotelu gdzie ja przy piwku ogladam TV a Ania idzie spac. Wszedzie zakaz palenia ktory olewam koncertowo. Temperatura ok. 22°C . Jak na poczatek to nie jest zle.