Wieczor integracyjny zakonczylismy w Admiral Nelson Pub gdzie bylo jedno z nielicznych miejsc na statku gdzie mozna bylo palic. Ja olewalem bzdurne przepisy i palilem w kabinie. Klima dzialala tak dobrze ze po wypaleniu papieroska za chwile nie bylo nic czuc. Nasi nowo poznani znajomi z Niemiec mieli lepiej o tyle ze mieszkali na samym koncu statku tuz przy otwartym tarasie widokowym gdzie mogli palic. Rano po sniadanku jedziemy na 6 poklad gdzie mamy zbiorke przed wyjazdem na wycieczke. Z kilku roznych wycieczek wybralismy ta do ruin Mayjow w Tulum. Cena 110 $ . Statek stanal przy nabrzezu w Cozumel skad mieli nas przewiesc na staly lad do Plaja Del Carmen i dalej do Tulum. Po wyjsciu ze statku przechodzimy do katamarana pelniacego role szybkiego tramwaju wodnego dowozacego na styly lad. W srodku juz pelno amerykanskich dziadkow ktorzy zawsze wychodzili jako pierwsi. Okazalo sie ze na gornym pokladzie bylo tylko kilka osob wiec tam zostajemy. Katamaran ruszyl i sprawial wrazenie ze spieprza przed rekinem. Mimo duzej fali zaiwanial jak szalony a nami miotalo we wszystkie strony. Wody w kanale oddzielajacym Yukatan od Cozumel byly bardzo niespokojne i wielu pasazerow oddawalo poklon Neptunowi. Cozumel od stalego ladu oddziela kanal o szerokosci 12 mil morskich. Przejezd katamaranem Mexico Expres kosztuje 140 peso. Nasi znajomi z Niemiec postanowili zostac na wyspie i wybrac sie na plaze. Po ok. pol godzinie szalenczej przeprawy przez kanal doplywamy do Plaja del Carmen. Jest to spora miejscowosc wybitnie nastawiona na turystow. W okolicach portu ceny nie dla backpakersow. Najtanszy hotel za 80 $ -pokoj 2 osobowy. W miescie dalej od portu ceny zdecydowanie bardziej przyjazne. Piwo w knajpach drogie - 3.5 $ za buteleczke ktora mozna w pospiechu polknac razem z piwem. Po kilkunastu minutach rozgladania sie po najblizszej okolicy wsiadamy do autobusu i jedziemy do Tulum.