Samolot do Wiednia byl wypelniony do reszty ale po przeszlo 5 godzinach czekania zaraz po starcie usypiam i spie az do Wiednia. Raz tylko zona obudzila mnie na posilek w postaci mikroskopijnych kanapeczek o nijakim smaku. W Wiedniu pogoda nieciekawa chociaz nie padalo. Wial zimny wiatr i bylo nieprzyjemnie. Po odebraniu bagazy zegnamy sie z Robertem i Ani i wychodzimy ze strefy celnej. Ania czeka przy bagazu a ja poniewierany przez wiatr lece po auto. Podjezdzam i staje na miejscach dla dyplomatow . A co mi tam . Ladujemy bagaze i jedziemy do domu . W garazu wypakowujemy walizy i wyjezdzam zaparkowac bo na moim miejscu stoi auto Pawla. W domu ulga ze to juz koniec tej 26 godzinnej poniewierki.
Siadam przed komputerem i mysle o tej podrozy. Wiem ze juz z wlochami nigdzie nie poplyne. Wiem ze indywidualne organizowanie urlopu jest najlepsze i dajace najwieksza adrenaline. Wiem tez ze znajomosc nawet 3 jezykow obcych jest niewystarczajaca o ile wsrod nich nie ma angielskiego. Wiem ze o wiele lepiej czuje sie wsrod ludzi mlodych jak w towarzystwie czlonkow amerykanskiego klubu geriatrycznego. Teraz czas wracac do pracy i planowac nowy wyjazd . Ja bym chcial na Filipiny albo na Borneo ale co bedzie to czas pokaze. Okazalo sie ze nie przytylismy tak strasznie jak myslelismy a i watroba zostala na swoim miejscu. Ludziom ciekawym swiata i zdrowym fizycznie odradzam takie podrozowanie chyba ze sa leniwi albo wygodni. Zwiedzanie swiata w stylu japonskim nie jest tym co mnie kreci. Ja wole jednak wiekszy kontakt z ludzmi i przyroda krajow ktore odwiedzam a to mozna miec tylko podrozujac indywidualnie z plecakiem z dala od resortow 5 gwiazdkowych. Pragne tu oddac hold panu Wojciechowi Dabrowskiemu ktory jest dla mnie wzorem do nasladowania i najwiekszym polskim podroznikiem. Zachecam wszystkich do przeczytania jego wspomniem i relacji z podrozy do 230 krajow swiata. Szacunek !