Podczas pobytu urlopowego na Kubie poznalismy Piotra i Dorotke ktorzy namawiali nas goraco na wyjazd do Tajlandii. Po kilku latach planujac kolejny urlop pomyslalem ze niezle byloby wreszcie zobaczyc ta Tajlandie. Na portalu Tajlandia.pl dalem ogloszenie ze szukamy kogos w naszym wieku kto podobnie jak my chcialby ruszyc w nieznane bez posrednictwa biura podrozy. Odezwal sie Pawel z Poznania. Uzgodnilismy co i jak i ruszylismy szukac tanich biletow lotniczych. Z Wiednia malo co lata w swiat wiec i o tanie bilety bylo trudno. Dostalismy bilety z przesiadka w Doha w Katarze po 750 euro co na warunki austryjackie bylo w miare tanio. Pawel zalatwil bilety w Aeroflocie przez Moskwe o wiele taniej jak my i mial leciec z Warszawy. Spotkac mielismy sie w Bangkoku. Wyszlo na to ze oni mieli leciec dwa dni wczesniej i jechac od razu do Kanchanaburi. My po przyjezdzie mielismy zalatwic hotel i czekac na nich kontaktujac sie SMSami. Przez trzy miesiace przed wyjazdem siedzialem prawie codziennie w internecie i zbieralem wszelkie informacje dotyczace kraju,zwyczajow,komunikacji,hoteli,zabytkow,kuchni,cen i kalkulowalem co mozemy zobaczyc w dwa tydodnie. Duzo pomogly mi fora podroznicze gdzie ludzie wymieniali sie informacjami i radami. Teraz zycie mialo skorygowyc to wszystko. Przyjezdza kolega z pracy i zabiera nas na lotnisko . Lecimy.