Po 4.5 godzinach lotu ladujemy na lotnisku w Doha. Jak na kraj arabski jest chlodno. Autobusem dowoza nas do terminalu. Terminal nie podoba mi sie . Wyglada jak jedna wielka poczekalnia. Na dole duty free gdzie ceny wcale nie byly niskie a u gory same poczekalnie i jakas jadlodajnia. W knajpkach obok duty free piwa ani zadnego alkocholu nie uswiadczysz. Jedziemy schodami ruchomymi do poczekalni i snujemy sie bez celu bo mamy przeszlo 3 godziny czekania. Jedna palarnia zapelniona spragnionymi dymka. Nie wiedzielismy ze tam jest tez poczekalnia a raczej sypialnia dla tych co dluzej czekaja. Gdy nadchodzi czas naszego odlotu z ulga opuszczamy to bezbarwne lotnisko. W samolocie mamy 2 miejsca obok siebie w tym jedno przy oknie. Panie miejscowe ubrane jak ninje jeszcze przed startem zamawiaja napoje i o dziwo dostaja je. Publicznosc w samolocie mocno kolorowa. Siedzac szukam potencjalnych terrorystow ale daje sobie spokoj bo zbyt wielu mi do nich pasuje. Co bedzie to bedzie. Samolot leci spokojnie a serwis serwowany na pokladzie pierwsza klasa. Dobre jedzenie i napoje do oporu. Gorace chusteczki do przetarcia twarzy i duzy wybor filmow do ogladania. Zdecydowanie serwis maja lepszy jak lotnisko. Qatar Air zaliczam do moich ulubionych. Po posilku idziemy w kimke bo do Bangkoku jeszcze daleko.