Rano wstajemy i po zlapaniu pickupa jedziemy do portu . Tam czekamy na nasza podwode na lad staly. Po jakims czasie przyplywa nasza krypa ktora plyniemy na lad staly. Tam jedziemy do Trat i dalej do Pattai. Ja i Ania nie bylismy zachwyceni tym pomyslem ale Pawel bardzo chcial tam jechac. On chcial ogladac wystep transwestytow a w Pattai sa najlepsze. Za godzine z kawalkiem mamy autobus i jedziemy do Pattai. Przyjezdzamy po poludniu i po wyjsciu z autobusu lapiemy pickupa ktorym powozi ladna panienka. Polecamy sie wiesc do hoteli nad morzem . Ta podwozi nas do hotelu gdzie kroluja ruscy. Ceny pokoi zaczynaja sie od 80 $ w gore. Dajemy sobie na wstrzymanie i szukamy dalej. Ta widzac ze nie jestesmy zbyt nadziani podwozi nas na ulice ktora jest w 3 rzedzie od morza. Tu znajdujemy hotelik w ktorym rzadza holendrzy. Wszyscy nacpani jak lokomotywy. Pokoje paskudne ale tanie. Bierzemy po pokoju w nadziei ze jutro znajdziemy cos bardziej normalnego. W naszej uliczce byly knajpy i burdele wiec dochodzimy do wniosku ze dlatego cena jest taka niska. Panienki poruszajace sie po tej uliczce swoim widokiem wolaly o pomoc lekarza ale to przeciez nie nasza sprawa. Tam nie wolno wtracac sie w nie swoje sprawy bo mazna dostac kulke. Rano szukamy nowego hotelu. Ja siedze w knajpie a Pawel szuka. Po jakims czasie przychodzi i mowi ze znalazl hotel Sawasdee ktory jest troche drozszy ale czasciejszy i polozony lepiej. Byl nawet basen. Pakujemy sie i przenosimy do nowego hotelu. Pozniej czas wolny. Ja i Ania idziemy na plaze a Pawel z Krysia maja swoj program. Na plazy nie bylo tloku i nic dziwnego bo woda byla zimna. Kladziemy sie na lezakach i zamawiamy piwo ktore upowaznia nas do lezenia . Podchodzi pani i proponuje pedicure. Nigdy tego nie mialem wiec sie decyduje za 5 $. Po godzinie walki z moimi kulasami pani robi rzecz niemozliwa. Moje nogi zaczynaja mi sie podobac. Stopy gladkie jak pupa noworodka a pazury przyciete w eleganckie zakola. Jednym slowem Alabama. Doceniajac trud pani dorzucam jej jeszcze 2 $ i dziekuje za usluge. Po drodze mijamy pary tlustych niemcow i angoli z mlodymi tajskimi panienkami . Widoczek odpychajacy . Ja sam jestem juz leciwy ale cos takiego mnie odpycha mimo ze marzenia mam rozne. Pozniej idziemy na zakupy i trafiamy do jednego z zakladow gdzie szyja garnitury, Zona namawia mnie zebym sobie cos uszyl . Godze sie chociaz nienawidze garniturow. Pan bierze ode mnie miare i poleca przyjsc na miare wieczorem. Pozniej okazuje sie ze Pawel tez tam zamowil 2 garnitury i na dodatek koszule na miare. Wieczorem idziemy na spacer nad morze i po podpuszczeniu przez nasze panie targujemy sie z panienkami o usluge seksualna. Udalo sie zjechac do 5 $ ale wycofujemy sie wiedzac ze za plecami stoja nasze alkomaty. Pozniej idziemy do knajpki na kolacje, miare u krawca i do hotelu. Nastepnego dnia od rana my z Ania na zakupy a Pawel z Krysia w swoja strone. Robimy niezle zakupy i wracamy do hotelu . Po drodze kupuje duriana ktorego spozycie jest zakazane w wiekszosci hoteli. Durian po rozkrojeniu smierdzi jakby gdzies faze wywalilo a smakuje jak przegnila slodka cebula. Smak jest dosyc ciekawy ale zapach naprawde powala. Czestuje moich durianem ale nie ma chetnych wiec zjadam troche a reszte wawalam przez okno na podworze jakiejs firny. Nie moglem tego wywalic do smieci w hotelu bo bylaby afera. Wieczorem idziemy na spacer i trafiamy na schow transwestytow . Ogladamy wystep i robimy fotki z paniami ladyboyami. Pozniej Pawel i Krysia jada na wlasciwe schow do teatru a my spacerujemy i poznym wieczorem wracamy do hotelu.