Samolot do Wiednia byl nie w pelni wypelniony wiec Ania mogla sie polozyc na calym srodkowym rzadku foteli. Ja tradycyjnie siedzialem na 2 fotelach przy oknie. Oczywiscie tylko wtedy jak byly miejsca a nie ze wzgledu na gabaryty. Do Wiednia przylatujemy o czasie i zaraz trafia mnie szlag bo okazuje sie ze wlasnie zaczela sie zima. Przez ostatnie 2 tygodnie bylo cieplo i bez sniegu a teraz sypalo i wialo jak cholera. Na lotnisku czekala na nas Moja corka Magda ktora zabrala nas do domu. Przywitalem sie z domem wzdychajac za ciepelkiem jakie mielismy przez ostatnie 2 tygodnie. Wiem ze tam jeszcze wrocimy.