Samolot przylatuje do Wiednia o czasie i po odebraniu bagazy wychodzimy ze strefy celnej. Zegnamy sie a ja szukam transportu z firmy C&K ktory ma mnie zabrac do domu. Tutaj trafia mnie lekki szlag bo pakuja mnie do busa z jeszcze innymi ludzmi . Maja nas rozwozic po kolei. Tak sie trafilo ze ja mieszkam najdalej i bede w domu ostatni. Podroz do domu zabiera mi prawie 2 godziny i klne ile wlezie. Mowie ze skoro skasowali od kazdego oplate za jeden przejazd to teraz powinni czesc oddac. pan kierowca mowi ze byly problemy z autami i mnie poprostu olewa. Glosno wyrazam swoje niezadowolenie i wspominam cos o naciagactwie. Pan z kamienna twarza podwozi mnie pod dom i wychodze obiecujac sobie ze juz nigdy nie skorzystam z ich uslug. Jestem w domu. Fotek niestety nie bedzie bo szlag trafil aparat ktory zostal przez kolege Andrzeja wykapany w morzu. A szkoda bo bylo pieknie.