Z Monachium wyjezdzamy bez problemu ale za miastem zaczynaja sie schody. Zaczyna padac gesty snieg. Wieje tak intensywnie ze za chwile nie widac drogi . Tempo jazdy spacerowe. Sporo samochodow stoi na poboczu . My jedziemy powolutku czasami stajac w poprzek drogi. Jest slisko i niebezpiecznie. Dobrze ze Darek nie pil alkocholu. Do Wiednia zajezdzamy z 3 godzinnym opoznieniem. Na szczesie ostatnie 100 km. jet bez sniegu. Jestesmy w domu zmeczeni ale szczesliwi ze to juz po wszystkim. Teraz pora na odsypianie i wypoczynek. Jak to po urlopie.