Po sniadaniu pakujemy sie a ja lece jeszcze do baru na ostatnie drinki. Pani barmanka prawie placze bo dawno nie zrobila takiego biznesu jak za moja pomoca. Dostaje w dowod wdziecznosci 18 letni rum . O wyznaczonej godzinie przyjezdza autobus i jedziemy na lotnisko. W hollu dworca lotniczego wydajemy ostatnie pieniadze na zakupy i drinki. Przed wejsciem do samolotu zadyma. Jakis pijany Niemiec robi drake jak cholera. Nikt nie wie o co mu chodzi. Wchodzimy do samolotu a niemiaszek nadal nadaje na cale gardlo. Zaloga sie wnerwia i prosi leszcza zeby spadal z samolotu. ten sie opiera. Przychodzi policja i wyprowadza gostka. Pozniej szukaja jego bagazu . Cala impreza trwa 2 godziny. Pozniej juz lecimy bez problemow. zero serwisu i napojow. Syf kila i mogila. Pan pilot widocznie podkurwiony pijanym Niemcem daje taka mieszanke powietrza ze starsi ludzie sie dusza i mdleja. Tak robia rutynowo jak chca zeby towarzystwo spalo a nie wolalo stewsrdesy. Czuje sie niezbyt dobrze i mam klopoty z oddychaniem. Po 11 godzinach dolatujemy do Monachium. Tam kieruja nas do odprawy na osobny gate gdzie niemiaszki kopia jak cholera. Nam udaje sie przemknac miedzy spora grupka turystow. Na zewnatrz czeka na nas Darek. Wsiadamy do naszego auta i jedziemy do jego wujkow. Zostajemy przyjeci po krplewsku. Jemy obiad i pijemy piwko. Wreszcie dobre piwo. Wsiadamy do auta i ruszamy do domu.