Rano pozegnanie i jedziemy na lotnisko. Mamy lot do Detroit. Po kilkudziesieciominutowym locie jestesmy juz na miejscu. W firmie Hertz biore auto i jedziemy na most graniczny. Po opuszczeniu USA idziemy do Imigration. Mam lekka cykorie bo biorac przyklad z Waldka kupilem w USA troche gorzaly. Pani z Imigration jest jednak bardzo mila a celnik tylko macha reka. On ma klientow z Kanady ktorych trzepie niemilosiernie. Jedziemy do Niagara Falls gdzie mieszkaja Irena i Bogdan. Oni sa Ukraincami z Polski ktorzy byli z nami na pensjonacie w Austrii. Zaprzyjaznilismy sie z nimi bo byli dla nas serdeczniejsi jak nasi rodacy. Teraz mielismy sie zobaczyc po kilku latach niewidzenia. Przyjezdzamy bez problemu i znajdujemy ich dom. Oni mieszkaja w domu ich ksiedza ktory mieszka z zona w Toronto a tam przyjezdza tylko odprawiac msze. Oni opiekuja sie kosciolem i kosza trawe w zamian za mozliwosc mieszkania w jego domu. Jest tam ladny ogrod a co najwazniejsze jest blisko do wodospadu. Pyl wodny jest niesiony az tu. Po rozpakowaniu sie idziemy nad wodospad. Naprawde robi wrazenie. Jego ogrom sprawia ze czuje sie respekt przed nim. Bogdan proponuje zebysmy tu przyszli wieczorem kiedy sa iluminacje swietlne. W miedzyczasie jade jeszcze na piwko z cyckiem gdzie wypijam dwa i wracam do domu nic nie mowiac Ani. Przychodza znajomi naszych gospodarzy. tez Ukraincy ale wiedzac ze jestesmy Polakami wszyscy mowia po polsku. Ladnie z ich strony. Wieczorem idziemy nad wodospad i jest pieknie. Spedzamy tam troche czasu mimo ze jest duzo ludzi co troche przeszkadza. W dole widac stateczki wozace ludzi pod wodospad. Wracamy do domu i w ogrodzie mamy grilla robionego przez Bogdana. Jest kilkoro znajomych naszych gospodarzy. Spedzamy piekny wieczor i zmeczeni idziemy spac.