Od rana nie mozemy sie doczekac zeby pojsc nad wodospad. Idziemy i spedzamy tam dluzsza chwile. Widze ze od amerykanskiej strony widok nie jest tak imponujacy jak od strony kanadyjskiej. W oddali widac most wybudowany tylko do polowy od strony kanadyjskiej. Okazalo sie ze amerykanie nie byli zainteresowani budowa od swojej strony i teraz ruina straszy w oddali. Widac tez pozostalosci po jakims statku ktory zatonal jeszcze przed spadkiem z wodospadu. W gorze unosza sie helikoptery z turystami. Idziemy na wieze widokowa Skylon. Wlascicielami wiezy sa emigranci z bylej Jugoslawii. Sa tez wlascicielami kilku miejscowych hoteli. Uciekli tu zaraz po wojnie. Widocznie ich majatek nie byl tak czysty skoro uciekali w poplochu. Nastepnie jedziemy do Marineland gdzie mialy byc pokazy z tresowanymi orkami. Niestety jedna miala akurat mlode ktore dopiero co przyszlo na swiat i ze wzgledow bezpieczenstwa pokazy byly odwolane. poszlismy jeszcze karmic stado sarenek ktore upominajac sie o smakolyki szczypaly w tylek zebami. Pozniej ogladalismy wybieg dla niedzwiedzi ktorych zebrali tam chyba z 50. Czas spedzilismy bardzo przyjemnie po czym wracamy nad wodospad. pozniej spacerkiem wracamy do domu . Irena poswieca nam czas bo jest jej mama ktora moze sie zajac jej malym synkiem. Wieczorem znowu impreza.