Po sniadanku jedziemy do Jeleniej Gory. Zwiedzamy miasto i robimy zakupy. Ania kupuje pyszna kielbaske ktora sie nazywa "palczasta" . Niebo w gebie. Kupujemy jeszcze wspanialy sloj do kiszenia ogorkow i po zrobieniu fotek jedziemy dalej. Przejezdzamy przez Cieplice i dojezdzamy do Piechowic . Tutaj podobno ukryto tzw. zloty pociag z depozytami z bankow wroclawskich. Okolica piekna ale lokalesi malo komunikatywni. Zostawiamy odkrycie zaginionego zlota innym i jedziemy do Sobieszowa. Siadamy w knajpce gdzie zamawiamy obiad. Obok przysiadaja sie panowie pracujacy przy naprawie drogi. Po 5 min. mielismy ochote wyjsc bo panowie jakby celowo tak bluzgali ze wlosy stawaly na glowie. Nie zwazali na to ze obok usiedli ludzie z dziecmi. Nikt z obslugi nie zwrocil im uwagi mimo moich prosb. Panowie pobekiwali przy tym a jeden puscil glosnego baka. Kultura powalajaca. Wracalismy droga obok duzego zbiornika wodnego . Tam zrobilismy przerwe bo widoki byly przesliczne a pogoda iscie wycieczkowa. Wracajac do Myslakowic zauwazylismy sporo gospodarstw agrotutystycznych oferujacych miejsca noclegowe,jazde konna albo lowienie ryb. Musze stwierdzic ze Dolny Slask jest nastawiony na turystow a tamtejsci ludzie wiedza co to biznes. Ceny wszedzie przystepne a atrakcji co nie miara. Podobalo mi sie tam i napewno jeszcze tam pojade. Wieczor tradycyjnie spedzamy z Ela ktora poswieca nam swoj caly wolny czas.