Wyspani wstajemy ok 9.30 i przed 10 idziemy na sniadanie. Tam poznajemy Dorote ktora przyjechala z mezem Arkiem i dziecmi. Oni mieszkali ostatnie 3 dni w willi ktara teraz my zasiedlilismy. Po chwili przyszedl Arek i w trakcie rozmowy dowiadujemy sie ze oni zaplanowali wycieczke do Tanah Lot na zachod slonca polaczona z wystepami artystycznymi Kacak Dance. Szybko dogadujemy sie ze mozemy przeciez jechac razem i rozlozyc koszty na polowe. Kierowca mial busa do ktorego moglo wejsc 9 osob wiec bylo OK. Z Sanur pojechalismy do wieski artystow w Mas gdzie podziwialismy wyroby z drewna. Niestety sprzedawcy chyba powariowali z cenami. Nie chcieli sie targowac a ceny mieli z ksiezyca. We wiosce prawie w kazdym domu byl warsztat i sklep z wyrobami z drewna lub kamienia. Ilosc bostw hinduskich wystawionych na sprzedaz powalala na kolana. Byly tego miliony. Niektore naprawde piekne i misternie zrobione. Do tego meble i drzwi do domow a takze okiennice i obudowy luster zrobione byly z niezwyklym kunsztem. Nie wiem dlaczego ale na Bali lustra zamykane sa na codzien za drewnianymi okiennicami. Po nieudanych targach jedziemy dalej do Tanah Lot. Swiatynia Tanah Lot polozona jest na skale ktora w czasie odplywu polaczona jest z brzegiem tylko niewielkim przejsciem naskalnym. Z tego co widac przyplyw jest tu wyjatkowo wysoki. Na klifie widac resztki desek surfingowych jakichs pechowcow i kawalki drewna. Ludzie gromadza sie pod swiatynia gdzie w malej grocie bije swiete zrodelko. Wierni ustawiaja sie w kolejce i podchodzac przemywaja twarze swieta woda. Zjawisko jest bardzo ciekawe tym bardziej ze woda jest slodka a swiatynie z brzegiem laczy lita skala. Robimy fotki o obchodzimy swiatynie ze wszystkich stron. Ludzi bardzo duzo. Na klifie naprzeciwko swiatyni usytuowane sa knajpki . Idziemy tam i wybieramy miejsce dogodne do obserwowania zachodu slonca. Popijamy browarka po 25 tys rupii. Dojscie do knajpek jest dosyc strome a po bokach drogi usytuowane sa kramy z pamiatkami. Ceny turystyczne. Zachod slonca piekny chociaz troche zepsuty przez chmurki. Szybko przechodzimy do miejsca gdzie ma byc przedstawiany Kacak Dance. Wstep 50 tys. rupii. Widowisko zaczyna sie od modlow panow podobnych do tych jakie mozna ogladac na filmie Baraka. Pozniej wychodza panie i wdziecznie odstawiaja swoje role. Jest tez koles przebrany za malpe ktory skacze po okolicznych drzewach jak malpa. Podziwiam go jak on to wytrzymuje bo ubrany jest kompletnie w obcisle trykoty a jest pierunsko goraco. Caly wystep trwa troszke przeszlo godzine po czym artysci ustawiaja sie i mozna z nimi robic sobie fotki. Panie sa nieczego sobie wiec korzystam z okazji i robie sobie fotki w ich otoczeniu. Do hotelu wracamy dosyc pozno. Na tarasie naszej willi robimy jeszcze nocne polakow rozmowy dezynfekujac sie przywiezionym lyskaczem. Spac idziemy dlugo po polnocy.