Po sniadaniu zaciskajac zeby Ania idzie z nami na plaze. Krysia zostaje w pokoju z objawami powaznego porazenia slonecznego. Na nogach ma bomble a spalona jest jak rak. Mimo ze caly czas siedzielismy pod parasolami jestesmy strzaskani na chinska flage. Tej nocy pierwszy raz nie mialem z zonka pyskowki na temat klimatyzacji. Nawet jej bylo tak goraco ze pozwolila wlaczyc na full. Na plazy panie od "glaskania" na nasz widok zrywaja sie i ustawiaja lezaki kladac na nie materace. Ja polecam przeciagnac lezaki pod drzewa gdzie slonce nie bedzie tak dokuczliwe. Pawel idzie na snorkowanie. Ja zapomnialem swojego sprzetu a nie mialem ochoty placic za wypozyczenie tyle co za nowy. Zostalem wiec z zonka na plazy i na zmiane chodzilismy do wody. Pod wieczor wracamy do hotelu. Idziemy na jedzonko i Ania nagle zaczyna slabnac . Odprowadzam ja do pokoju a sam kombinuje jak jej zalatwic doktora. Okazuje sie ze to nie takie proste bo juz wszystko pozamykane. pozostaje tylko szpital. Jade do apteki i przywoze jej lekarstwa. Postanawiamy odczekac troche i zobaczyc jak zadzialaja lekarstwa. Ania idzie do lozka a ja trace ochote na spacery i zakupy. Martwie sie o nia bo naprawde wyglada nieciekawie. Tlumaczac sobie ze to ze smutku siadam z flaszeczka lyskacza i tak schodzi mi do polnocy. Spalony jestem tak ze wszystko mnie boli. Ide spac wspierajac sie tabletka na spanie.