Zonka moja jest z zawodu pielegniarka i pracjue w domu starcow Braci Goracych Serc. W domu gdzie pracuje, zakon ma 51% udzialow a reszte ma panstwo. Oczywiscie slowo decydujace maja braciszkowie. Jest to jeden z najbardziej pazernych zakonow jakie znam. Jak przyjdzie bogaty pacjent nie majacy rodziny to natychmiast zjawia sie "braciszek" z centrali i tylko on moze sie tym pacjentem okiekowac az do czasu jak zapisze wszystko co do niego nalezy zakonowi. W ten spodob co drugi dom przy wiedenskim Ringu nalezy juz do nich. Pozniej "braciszek" znika a pacjent jest juz obslugiwany bez przywilejow. I tak to sie kreci.
W domu ktory wygladem i wyposazeniem przypomina troche hotel Victoria w Warszawie pracuje kilku zakonnikow nizszego stopnia ktorzy sa od czarnej roboty. Jednym z nich jest Polak - Lukasz . Facet rozrywkowy ale sympatyczny.
Lukasz zaproponowal zonie ze pomoze nam zalatwic nocleg w ich rzymskim konwencie. Majac pisemne potwierdzenie od ich generala postanawiamy skorzystac z okazji i odwiedzic Rzym. Lukasz dal nam tez list do swojego przyjaciela ktory jest szefem apteki watykanskiej.
Postanawiamy ze zrobimy sobie urlop polaczony ze zwiedzaniem Rzymu. Wczesniej kupilismy w Czechoslowacji namiot a na miejscu materace i spiwory.
Zapakowani prawie pod sufit wyjezdzamy w kierunku Wenecji.