Rano wstajemy niezbyt wyspani i po szybkim sniadanku schodzimy na dol. Pan kierowca juz czeka. Na szczescie jego auto nie stoi daleko. Jedziemy przez Delhi ktore juz zyje na calego. Docieramy na lotnisko i po niezbyt dlugim oczekiwaniu nadajemy bagaze. Przechodzimy do czesci wewnetrznej lotniska i w poblizu naszego miejsca wsiadania znajdujemy mala jadlodajnie.Kupujemy jakies kanapki i kawe. W samolocie mamy miejsca przy przejsciu. Na dlugich trasach wole takie od tych przy oknie. Wygodniej jest wstawac do toalety i nie trzeba nikogo podnosic zeby sobie postac w celu rozprostowania nog. Serwis w samolocie bardzo skromny. Jedzenie nieciekawe ale poniewaz bylem glodny jem porcje swoja i Marka ktory postanowil zaczekac na miesko w domu. Podczas ladowania pilot tak pierdyknal samolotem o plyte ze juz myslelem ze niedlugo spotkamy sie z kaczynskim. Odnajdujemy nasz gate ale okazalo sie ze do samolotu beda nas wiezli autobusem .Stalo tam juz dozu ludzi i nie bylo miejsc siedzacych . Wracamy na gore i dziewczyny siadaja na krzeselkach a ja z Markiem ide szukac pomieszczenia dla palacych. Tym razem musielismy przejsy na druga strone terminala bo jakos dziwnie palarnie byly skupione po tamtej stronie terminala. Ludzi sporo. Odnajdujemy palarnie i po podwedzeniu sie wracamy do dziewczyn. Samolocik do Wiednia byl malutki. Byl to jakis Embraer 180. Ludzi na tyle malo ze mozna bylo miec dla siebie po dwa siedzenia. W Helsinkach zimno. Bylo jakies -12°C.
Lot do Wiednia przebieda bez niespodzianek. W Wiedniu duzo cieplej. Jest +7°C. Kolko sie zamknelo.