Rano zjadamy sniadanko konczac puszke mielonki dzieki czemu nasz bagaz staje sie lzejszy. Wylogowujemy sie z hotelu z zalem bo pewnie tak dobrego hotelu nie bedziemy mieli do konca podrozy. Wychodze przed hotel i po krotkich negocjacjach dowiaduje sie ze pan taksowkarz zawiezie nas na lotnisko za 100 HKD co wydalo mi sie suma niewysoka. Autobus kosztuje ok 30 HKD od osoby a poniewaz nas bylo 4 to wychodzilo nam taniej taksowka. Na lotnisko jechalismy ok 30 min.
Lot do Clark byl o czasie wiec byla szansa na to ze zdazymy z przesiadka. Uznalem ze nie ma sie co chrzanic z autobusami i do Manili pojedziemy taksowka. Moj kolega ze Szwecji przekazal mi ile mozna zaplacic za taki kurs wiec wiedzialem do jakiej sumy moge negocjowac.
W samolocie miejsca dostajemy w roznych miejscach ale na takiej trasie to nie mialo znaczenia. Lecimy Air Asia do ktorych mam zaufanie po poprzednich podrozach. Lot przebiega bez przygod i o czasie ladujemy w Clark.
Clark to dawna baza amerykanskich sil powietrznych i po wycofaniu sie Amerykanow zostala przejeta przez filipinczykow i przerobiona na lotnisko miedzynarodowe dla lotow budzetowych. Obok lotniska jest miasteczko Angeles ktore jest jednym wielkim burdelem. Chyba nigdzie na Filipinach jak tu mozna spotkac podtatusialych a takze ledwozywych jankeskich emerytow prowadzajacych za raczke mlode miejscowe panienki.
Tutaj mam poteznego stresa bo w przypadku gdybysmy nie zdazyli na przesiadke wszystko nam leci jak w domino. Na przesiadke mamy raptem 4 godziny i do przejechania 85 km. na lotnisko w Manili ktora jest zawsze zakorkowana.
Po szybkiej odprawie granicznej dostajemy bezplatne wizy na 21 dni i mozemy powitac ziemie filipinska. Poniewaz mamy malo czasu szybko odbieramy bagaze i szukamy bankomatu. Udaje sie nam dorwac do jednego przez innymi pasazerami i wyjmujemy tyle ile bankomat chce nam dac. Przed terminalem atakuja nas naganiacze taksowkowi ale zaproponowana przez nich cena jest dla nas za wysoka. Dziekuje im za wspolprace i idziemy dalej. Z kazdym krokiem oplata za przejazd sie zmniejsza az dochodzi do satysfakcjonujacej mnie sumy 3 tys. PHP. Mniej sie nie dalo a na tyle zgodzil sie tylko jeden mlody chlopak. Profilaktycznie pisze sume w notesie zaznaczajac ze chodzi o 4 osoby i kaze sie mu podpisac zeby pozniej nie miec niespodzianek przy placeniu.
Koles jedzie dosyc szybko a ja podpuszczam go jeszcze zeby jechal szybciej. Mowie mu ze place mandaty po czym mlodzieniec zaczal szalona jazde wyprzedzajac z kazdej strony. Po wjechaniu do Manili a wlasciwie do jednego z miast tworzacych Manile zaczynaja sie korki. Nasz kierowca okazuje sie duzym cwaniakiem znajdujac sobie droge miedzy mniej pewnymi kierowcami. Czesto poprostu wymusza pierwszenstwo ale po 2 godzinach jestesmy juz na lotnisku Ninoy Manila