Rano gdy bylismy juz niezle spoceni wstajemy i po zimnym prysznicu udajemy sie na sniadanie. Pozniej pakujemy sie i bez zalu opuszczamy nasza nore. Wczoraj postanowilismy ze do nowego hotelu pojedziemy przed poludniem zeby miec wiecej czasu na plaze. Poniewaz zmienialismy hotel wycieczka na wyspy nie wchodzila w gre i zostawala nam tylko plaza Laska Banana. Do hotelu przyjezdzamy trycyklami za 60 PHP. Pan kierowca proponuje nam ze zawiezie nas na ladna plaze w poblizu hotelu ale inna jak ta ktora wybralismy. Bylismy ciekawi co to za cudo wiec po zostawieniu bagazy w pokojach jedziemy na plaze. Pan kierowca mowi ze zawiezie nas tam za 150 PHP.
Po przejechaniu El Nido konczy sie droga betonowa i zaczyna dziurawa szutrowka. Momentami mam wrazenie ze za chwile bede sie desantowal przez dach.
Po 30 min. jazdy zaczynam sie niepokoic ale pan kierowca mowi ze to juz niedaleko. Mijamy jakies zapyziale wioseczki i pola ryzowe. Po kolejnym kwadransie pan skreca w droge przy ktorej stoi drogowskaz mowiacy ze mamy jeczcze do przejechania 3 km. co przy tej drodze oznaczalo kolejne pol godziny. Zdaje sobie sprawe ze moze i dojedziemy ale jak wrocimy jak to takie zadupie ? Polecam panu zatrzymac pojazd i pytam czy on sobie w konia leci czy jak ? Zaciekawilo mnie ze pan zdecydowal sie jechac taki kawal drogi za 150 PHP. Pytam go o to a on udajac oburzenie mowi ze mialo byc 1500 a nie 150. Udajac glupiego prosze go zeby wracal bo mamy malo czasu. Gdy jestesmy juz w El Nido prosze zeby pan podjechal pod posterunek policji. Mowie mu ze zaplace jak policja mi powie ze tyle sie nalezy i informuje go ze jest oszustem. Od niechcenia mowie mu ze sam jestem policjantem i koledzy po fachu napewno powiedza mi ile naprawde mam zaplacic. Nagle panu kierowcy zmiekla rura i zaczyna walic w pokore. Ja udaje nieugietego i kaze sie wiezc na policje. Pan kierowca podwozi nas pod hotel caly skruszony. Pytam sie ile mam zaplacic a on ze wedlug mojego uznania wiec daje mu 200 PHP i wysiadam. Kierowca drugiego trycykla probuje protestowac ale mowie mu ze jak mu malo to niech mu kolega oszust wyrowna. Ten klnac nas odjezdza i w ten sposob nauczylismy chociaz ten jeden raz ze nie zawsze oplaca sie kiwac turystow. Zli na naciagaczy przez ktorych stracilismy czas rezygnujemy z plazy Laska Banana i idziemy na plaze w poblizu hotelu. Przechodzimy przez wioske rybacka i znajdujemy piekna plaze wzdluz ktorej stoja bungalowy i prywatne ladne domki.
Po drodze spotykamy grupke mlodych filipinczykow ktorzy proponuja nam drinka . Sa juz niezle zakreceni a panienka tylko kiwa glowa bo mowic juz nie moze.
Idziemy dalej bo zaraz przy wiosce woda nie jest zbyt czysta. Gdy znajdujemy zacieniony kacik i czysta wode rozkladamy reczniki i zaczynamy plazowanie. Po jakims czasie widze kobitke w srednim wieku dymajaca w tempie olimpijskim z plecakiem na plecach. Bylem pelen podziwu bo bylo strasznie goraco. Pani przyuwazyla bungalowy obok ktorych zaleglismy na plazy i zaczyna negocjowac cene z wlascicielka. Za jakis czas dolaczyli do niej facet i jeszcze jedna kobitka. Gdy gosc wyszedl na plaze zapytalem go z ciekawosci ile maja placic za bungalowa. Ten mowi ze 800 PHP co bylo suma o polowe mniejsza od tego co my placilismy za nore nad morzem do ktorego mozna bylo dojsc w 20 min.
Obok naszego hoteliku byla knajpka w ktorej stolowali sie miejscowi. Odkrylismy to z Markiem kiedy wyrwalismy sie naszym paniom na piwko. Po drodze znowu zaczepili nas mlodzi filipinczycy proszac zebysmy sie napili bo jeden z nich ma urodziny. Lyknelismy po drinku i doszlismy do omawianej knajpki. Tu zamowilismy piwko i dowiedzielismy sie ze moga dla nas zrobic dobre jedzonko.
Wrocilismy do naszych zon i wspolnie wrocilismy do hoteliku.
Jedzenie w knajpce okazalo sie tak dobre ze zalowalismy ze tak pozno poznalismy ten przybytek. Tu od miejscowego obnosnego handlarza kupilem za 3 euro zegarek bo swojego zapomnialem zabrac z domu.
Wieczorem kapiel w cieplej wodzie co przywitalismy z entuzjazmem bo w poprzedniej norze byla tylko zimna woda.
Klima dzialala bez zarzutu i bylo dosyc cicho.