Zaspani jedziemy na lotnisko. Musielismy wstawac o nieludzkiej porze czyli 4 rano. Na lotnisku pijemy kawe i o 7 wchodzimy do samolotu. Linie Air Asia sa niezawodne i kilka minut po 9 jestesmy znowu w Hong Kongu. Podchodzac do lotniska widzimy z gory dziesiatki statkow stojacych na redzie czekajac na swoje miejsce przy kei.
Z lotniska jedziemy autobusem A21 do Nathan Rd. gdzie w Mirador Mansion mamy zarezerwowane pokoje w hostelu USA. Pokoiki nawet nie takie zle chociaz malutkie.Lazienka byla rozmiaru malego sraczyka a na dodatek woda nie splywala od razu ale za to widok z okna mielismy zajebisty. Okno mielismy ogromne i widok na dolna czesc Nathan Rd. i czesc wyspy Hong Kong chociaz przyslanialy ja inne budynki. Pokoje nasze byly w malym korytarzyku oddzielajacym klatke schodowa co sprawialo wrazenie bezpieczenstwa. Wbrew temu co niektorzy pisza bylo tu spokojnie i nikt nas nie nagabywal poza kolesiami pracujacymi w okolicznych sklepach.
Po przebraniu sie jedziemy na Sham Shui Po gdzie jest elektroniczny market ktory miesci sie w sklepikach i straganach ulicznych. Czego tu nie bylo. Mozna bylo kupic prawie wszystko z elekrtoniki,nowe i stare. Ja szukalem tableta dla kolegi ale tego co on chcial akurat nie bylo. No nic sprawdze pojutrze w Shenzhen.
Obiadokolacje jemy we wloskiej restauracji ale nie pizze na ktora mialem ochote. Pozniej idziemy na Promenade Gwiazd gdzie ogladamy Laser Schow. Bylem troche rozczarowany pokazem bo spodziewalem sie czegos wiecej. Wyspa Hong Kong wieczorem wygladala olsniewajaco. Dla fotografujacych zrobiony jest pomost z ktorego jest najlepszy widok na wyspe ale na kazdym pokazie jest tam tloczno. Pokaz zaczyna sie o 20-tej i trwa 15 minut.
Pozniej tradycyjna kawa i spacer po uliczkach Kowloonu. W 7/11 zakupujemy srodki rozrywkowe w postaci Jacka Danielsa z cola i wracamy do hostelu.