Wyspani wstajemy okolo 9 i robimy sniadanie. Wolimy nie ryzykowac jedzenia w okolicznych knajpkach bo czeka nas dlugi lot i rewolucja zoladkowa jest nie wskazana. Pani w recepcji tlumaczy nam jak mamy dojsc do metra i ruszamy. Okazuje sie ze metro nie jest tak daleko od hotelu jak slyszelismy a droga nie tak skomplikowana jak czytalismy na blogach. Stacja bardzo nowoczesna a zakup biletow prosty. Metro wyglada jak w HKG i jest bardzo ciche. Udaje sie nam zalapac na miejsca siedzace bo do przejechania mamy 27 stacji. Najpierw musimy sie przesiasc na stacji ktorej nazwy nie jestem w stanie wymowic. Ruszamy linia zielona i po dwoch stacjach przesiadamy sie na linie niebieska ktora dojezdzamy do LO WU. Tutaj zaskoczenie bo wczorajsze tlumy gdzies zniknely i jest calkiem przyjemnie. Wchodzimy do kilkupietrowego centrum handlowego gdzie napadaja nas naganiacze. Udajemy niemowy i idziemy dalej. Calosc wyglada jak skupisko malych butikow ze wszystkim czego dusza zapragnie. W jednym ze sklepikow wybieramy troche elektroniki ale okazuje sie ze mamy za malo kasy. Pani prowadzi nas do bankomatu ktorego sami za chinskiego boga bysmy nie znalezli. Wybieramy kase i robimy reszte zakupow. Zonka mnie troche ogranicza z zakupami i jestem wsciekly bo za te pieniadze u nas tego nigdy nie kupie. Po jakims czasie wygladymy jak ruscy po zakupach targajac siaty i siateczki. Na 4 albo 5 pietrze znajdujemy restauracje ale miejsc brak. Zamawiamy wiec tylko piwko i dostajemy je bez problemu na zewnatrz. Na dodatek dostajemy stoleczki i popielniczke. Szok bo pozwalaja palic wewnatrz centrum handlowego. My z Markiem popijamy zimne piwko a panie ganiaja po sklepach. Odpoczywamy i ruszamy na granice. Tutaj procedury juz proste i po kilku minutach jestesmy po stronie HKG. Wpadamy do kolejki zajmujac miejsca siedzace i po kilkudziesieciu minutach jestesmy znowu na stacji Hung Hom. Idziemy na postoj taxi a tu wolna amerykanka. Ludziska pchaja sie poza kolejnoscia a co sprytniejsi obstawiaja po dwa stanowiska na ktore podjezdzaja taksowki. Po jakims czasie udaje sie nam wepchnac do jednej traktujac lokciami pchajacych sie poza kolejnoscia Chinczykow.
W hoteliku gdzie zostawilismy bagaze odswierzamy sie i prosimy o jeszcze 3 godziny przechowania bagazu bo odlot mamy w nocy a siedziec na lotnisku nie mielismy ochoty. Uprzejma pani mowi ze nie ma problemu wiec ruszamy w miasto. Szwedamy sie po uliczkach robiac ostatnie zakupy a na jedzenie idziemy do znajomej wloskiej knajpki. Jedzenie jest tu pyszne chociaz niezbyt tanie.
Nie udaje sie nam spotkac znajomych rosjan z Irkucka czego zaluje bo w planie mam przejazd koleja transsyberyjska i taki kontakt bylby wskazany. Odbieramy bagaze bez doplaty za przedluzenie czasu przechowania i autobusem A21 jedziemy na lotnisko.