Wieczorem po przybiciu do kei w Eilacie czesc zalogi biegnie na Terminal zeby sie podsteplowac w imigracyjnym. Okazuje sie ze nawet ci co nie wychodza ze statku musza to zrobic. My olewamy to bo mamy czas.
Nastepnego dnia po snaidaniu ruszamy na Terminal. Kolejka niewielka i odprawa odbywa sie bardzo sprawnie. Mozna powiedziec ze jest symboliczna. Przed terminalem wsiadamy do autobusu ktory ma nas wywiezc przed brame portu.
Autobus robi nam niespodzianke i wiezie nas do miasta.
Miasto bardzo czyste i nowoczesne. Wszedzie slychac jezyk rosyjski a i napisy na sklepach sa w jezyku hebrajskim i rosyjskim. Tu sie rozdzielamy i Marek ze swoimi idzie swoja droga a Ania ja i Rose Marie swoja.
Nie mielismy sumienia zostawic ja sama bo kobitka byla tak mila i samotna ze grzechem by bylo postapic inaczej.
Panie oczywiscie ruszyly na sklepy a ja za nimi. Wejscia do domow towarowych byly strzezone chyba lepiej jak wejscie do samolotu prezydenta USA. Mnie to nie przeszkadzalo bo wiedzialem ze to dla mojego bezpieczenstwa.
Panie szalaly grzebiac sie w szmatach a mnie szlag trafial bo nienawidze zakupow. Po jakims czasi buntuje sie i ide do knajpy gdzie czekam na panie. Ceny tu wcale nie sa takie duty free jak zapewniali. Browarek w sklepie to 8 szakali a w knajpie 15. Ceny wodki wachaja sie miedzy 60 a 150 w sklepie.
Wszedzie widac wojakow i wojaczki na przepustce. Widac tu jest bezpiecznie bo ze statku widzialem ze na przedmiesciach sa punkty kontrolne i zaden Arab tu nie wjedzie. Faktycznie zadnego nie widac ale ruskich az za duzo.
Gdy przychodza wreszcie panie ruszamy promenada a pozniej przez miasto. Poniewaz moje panie nastwione byly na kupno ciuchow znowu mialem prohibicje i ganianie po sklepach. Po jakims czasie znalazlem sklep gdzie zaopatrzylem sie w kropelki dezynfekujace. Rozia robila za parawan a Ania pomagala mi przelewac do butelek po mineralnej. Od Seszeli nie mielismy okazji zaopatrzyc sie w te plyny wiec teraz kupilem tyle zeby starczylo do Cypru. Kupilem tez niezle piwo Maccabi ktore postanowilem przywiezc koledze z pracy ktory pochodzil z tego kraju. Facet jest obiegowo Ok. wiec uznalem ze taki prezent bedzie dla niego w sam raz.
Poniewaz tu nie mielismy zadnej wycieczki szwedamy sie po miescie do popoludnia. My juz bylismy w Izraelu wiec dla nas wycieczna nad Morze Martwe nie byla atrakcja. Marek ze swoimi tez nie pojechal bo cena byla zaporowa ( 340 euro).
Lotnisko w Eilacie jest prawie w centrum a samoloty ladujac prawie zachaczaja o turystow kapiacych sie w morzu.
Widac ze jest tu swietna komunikacja autobusowa bo autobusy jezdza co chwiele w kazdym kierunku. Miasto ma charakter wybitnie rozrywkowy. Jest duzo turystow a szczegolnie mlodziezy. Podoba mi sie tu i chetnie bym tu spedzil urlop.
Po poludniu wracamy na statek taksowka za 5 euro bo okazuje sie ze portowy autobus zawiozl nas do miasta ale z miasta to radz sobie sam.
Wieczorem tradycyjnie spotkanie ze znajomymi na gornym deku i nocne polakow rozmowy.
Fotki ze reszty podrozy beda ale musza je wyciagnac z mojego starego kompa.