Na statku dowiedzielismy sie ze zamiast do Civitavecchia plyniemy do Livorno ze wzgledu na zagrozenie terrorystyczne. Czesc pasazerow wkurzyla sie nie na zarty bo ludzie mieli plany odnoscie Rzymu. Mnie to w zasadzie wisialao bo w Rzymie bylem juz kilka razy ale moi znajomi nie byli tam jeszcze nigdy. Nie wykupilismy wycieczki na znak protestu ale po przybyciu do Livorno okazalo sie ze to dziura jakich malo. Livorno w czasie wojny zostalo zbombardowane przez lotnictwo alianckie do tego stopnia ze prawie nie zostal kamien na kamieniu. Wszysdtko co zostalo bylo odbudowane podobnie jak nasza Warszawa. Szybko dokupilismy najtansza wycieczke w ktorej byl tylko przejazd do Florencji i spacer z przewodnikiem. Pewnie mozna to balo zrobic taniej ale nie chialo sie nam kombinowac poniewaz nie mielismy gwarancji ze wrocimy na czas. Autobus jechal prawie 2 godziny ale bylo warto. Florencja jest tak piekna ze brak mi slow. Chodzilismy po jej cudownych uliczkach podziwiajac kamieniczki w ktorych ludzie zyja juz od kilkuset lat. Niestety mielismy za malo czasu zeby isc jeszcze do ogrodow Boboli ktore sa po drugiej stronie rzeka Arno.Wypilem lampke wina pod katedra Del Fiore i zjadlem kanapke pod kosciolem Santa Maria del Croce. Miasto jest tak klimatyczne ze nie chce sie jego opuszczac. Na móscie del Vecchio przepychajac sie z innymi turystami zrobilem piekne fotki a po zebraniu sie grupy pojechalismy jeszcze na wzgorze widokowe z ktorego bylo widac cala Florencje. Widok niezapomniany i powalajacy na kolana. Obiecalem sobie ze zanim umre to jeszcze raz musze tam byc chocby nie wiem co.