Po spokojnym locie jestesmy planowo w Dubaju. Na lotnisku tlumy ludzi. Duty Free oblezone jakby jutro mial byc koniec swiata. Miejsca siedzace ktorych jest tam malo zajete wiec lazimy jak bezdomni. W pomieszczeniu dla palaczy wielkosci mojego kibla ok. 20 osob. Widocznosc prawie zerowa . Istny hardcore. Co bardziej wrazliwi stoja przed ta kanciapa narazajac sie na kare. Przez chwile pomyslalem ze rzuce palenie. Po zaopatrzeniu sie w srodek dezynfekujacy w postaci lyskacza ruszam szukac browarka. Znalazlem knajpke gdzie o dziwo wolno palic. Browarek w cenie 10 baksow za kufelek. Chyba ich powalilo. Delektujac sie tak drogim piwem poznalem chlopaka z Holandii ktory plywa w Emiratach na tankowcach. Jechal na urlop po roku pracy. Firma fundowala mu przelot. Dlaczego moja firma jest tak syfiasta ? Po 5 godzinach czekania wreszcie w samolocie. Towarzystwo kolorowe. Blisko nas rozsiadla sie chyba cala rodzina Arabow w niezbyt czystych burkach. Arabskie panie zanim samolot zaczal kolowac zazyczyly sobie wode i ja dostaly. W naszym Locie mozna co najwyzej kopa dostac. Leciemy.