Po 18 godzinach w podrozy nie mielismy ochoty na jazde do miasta autobusem. Udalo sie nam namowic taryfiarza zeby pojechal z cala nasza 4 mimo ze bagaze musielismy trzymac na kolanach. Dogadalismy cene 400 Bth za nas wszystkich. I tak wyszlo taniej jak autobus placony indywidualnie. Tym razem kazalismy od razu jechac na ulice Rambuttri ktora jest rownolegla do Khao San. Jest tam o wiele spokojniej. Nie chodzi o bezpieczenstwo a o chalas. Przy Khao San sztuka jest zasnac bo tam zycie zaczyna sie dopiero wieczorem. Idziemy do znanego nam hotelu Star Dom i udaje nam sie dostac pokoje dla nas i dla Pawla i Krysi ktorzy mieli przyleciec wieczotem. Zona zaraz ruszyla z Magda na rozpoznawcze zakupy a ja na browarek. Zamowilem sobie caly dzbanek. Taki bylem wysuszony. Pozniej juz czekalismy na naszych znajomych. Wieczorem powitanie i po pysznej kolacji u wypiciu srodka odkazajacego udajemy sie na spoczynek. Jutro Wietnam.