Geoblog.pl    geminus    Podróże    Tajlandia ,Kambodza Wietnam. Powtorka z rozrywki 2008    Ha Long
Zwiń mapę
2008
20
lut

Ha Long

 
Wietnam
Wietnam, Hải Phòng
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 10292 km
 
Po przykrych doswiadczeniach poprzedniego poranka tym razem wzielismy pokoj bez okna . Pokoj byl spory i mial niezla klime. Wreszcie mielismy cicho. Pawel mial pokoj od ulicy i rano przeszedl obowiazkowe szkolenie ideologiczne. Postanowilismy zostawic jeden pokoj w ktorym zostana nasze bagaze w czasie jak bedziemy na wycieczce na Ha Long. Facet zgodzil sie na pol ceny i cali w skowronkach po zjedzeniu nedznego sniadania udalismy sie autobusem do Hai Phongu skad odplywaja dzonki na Ha Long. Hai Phong okazal sie byc calkiem ladnym miastem a co najwazniejsze zrobilo sie cieplo. po godzinnym oczekiwaniu wsiedlismy na nasza dzonke na ktorej mielismy spedzic najblizsze 2 dni. Towarzystwo miedzynarodowe. Duzo Zydow strasznie glosnych. Wydawalo im sie chyba ze sa sami bo totalnie olewali to ze jest ktos jeszcze na statku i darli sie jak zwierzeta. / przepraszam zwierzeta/. Jeden mlody z panienka trzymal sie troche z boku od nich i wydawalo sie ze sie wstydzi. Pozniej okazalo sie ze to Zyd ktory emigrowal z Rosji do Izraela. Byl dosyc sympatyczny i moglem z nim pogadac po rosyjsku bo w angielskim nie byl za mocny. Jego panienka byla zawodowa zolnierka i widac bylo po niej ze cos cwiczy ,taka byla napakowana. Uprzedzeni przez naszego kolege ze Szwecji ktory byl tam rok wczesniej zabralismy ze soba napoje. Ja oczywiscie wzialem plecak browarkow i byl to strzal w dziesiatke. Po wysadzeniu czesci pasazerow na wyspie Cat Ba podali nam obiad. Szok ! Dla naszej 6 podali rybke wielkosci naszej sredniej karaski,frytki na podstawce pod filizanke i miche ryzu dla kompanii wojska. Z braku alternatywy wpieprzalem ten ryz polewajac go sobie sosem sojowym. Najsmieszniejsze bylo to ze Pawel widzac podawana rybke ucieszyl sie i przygarnal ja do siebie nie wiedzac ze to dla nas wszystkich. Zebyscie widzieli jego mine jak sie dowiedzial ze musi sie dzielic !! hihihi.
Widoki byly zajebiste i od razu sie zakochalem w Ha Long. Mijalismy wioski na wodzie gdzie ludzie zyja i umieraja prawie nie schodzac na lad. Mozna wreszcie bylo nacieszyc oczy w skupieniu bo Zydzi wysiedli na Cat ba. Nastepnie zawiezli nas go przepieknej jaskini wielkosci sporej katedry. Wszystko pieknie podswietlone i bardzo zadbane. Tam spotkalismy naszych rodakow co nas bardzo ucieszylo. Wieczorem dostalismy klucze od kabin. Zrobilismy losowanie i oczywiscie okazalo sie ze ja z Ania dostalismy najgorsza kobine. Nasza kabina byla bezposrednio pod silnikiem i byl taki chalas ze nie bylo slychac wlasnych mysli. Najsmieszniejsze bylo to ze pewna mloda Austryjaczke umiescili w kabinie z jednym potwornie tlustym Tajem ktory nie kumal w zadnym normalnym jezyku. Facet wystraszyl sie tej panienki i nos spednil na pokladzie spiac na materacu zdjetego z siedzenia w restauracji przykryty spiworkiem. Zaloga wywalila go na poklad bo w srodku to spali oni. Ja jeszcze dlugo w nocy siedzialem na pokladzie i popijajac piwko Tiger przy pieknym ksiezycu ogladalem inne dzonki zaparkowane na nocleg. Zatoka jest potwornie brudna. Lokalesi wawalaja wszystkie smieci prosto do wody i pozniej oglada sie to plywajace i smierdzace. Na szczescie wiatr zawiewa to do zatoczek i na otwartej wodzie nie jest tak tragicznie. Troche bylem glodny ale czego mozna wymagac za jedyne 30$ ? Rano po mizernym sniadanku zabralismy ludzi z Cat Ba i wrocilismy do Hai Phongu gdzie zawiezli nas na obiad. Musze przyznac ze obiad byl calkiem niezly tylko zalatywal malizna. Pozniej 2 godzinki w autobusie i znowu jestesmy w Hanoi gdzie ja z Pawlem zafundowalismy sobie laznie z masazem. Na warunki wietnamskie bylo dosyc drogo . Zaplacilismy po 12$ ale masaz byl niesamowity. Panienka wielkosci polskiego przedszkolaka sponiewierala mnie tak ze zapominalem jak sie nazywam. Dla odreagowania czekajac na panie szalejace na zakupach usiadlem z Romanem na dziecinnym stoleczku i wypilem chyba 5 litrow "piwa z kija" . Jest to wietnamski specjal nawet niezly. Wspaniale gasi pragnienie i ma niewiele procent alkocholu. Wycieczka do wsi hodowcow wezy okazala sie niewypalem. Weze owszem byly ale to nie byla wioska tylko peryferie Hanoi ze zwarta zabudowa. Na jednym podworku mieli ustawione stoly i tam mozna bylo zamowic weza ktorego na oczach zamawiajacego zabijano a wydlubane serce podawano do polkniecia w kieliszku wodki. Podobno to robi za afrodyzjak. Mnie tam takie afrodyzjaki nie ruszaja. Po tych doswiadczeniach kazalismy sie zawiesc do hotelu i do kona dnia mielismy zajecia indywidualne a wieczorem pociag do Hue.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (19)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (3)
DODAJ KOMENTARZ
zbychu82
zbychu82 - 2009-07-25 17:31
Świetna wyprawa!!!
 
EGR57
EGR57 - 2010-10-31 19:49
Przepiekne miejsce.Pozdrawiam.
 
bogmar
bogmar - 2011-07-15 11:02
My byliśmy już zakochani w Ha Long nie widząc jeszcze zatoki na żywo.
Pozdro.......
 
 
geminus
Marek Dylewski
zwiedził 39% świata (78 państw)
Zasoby: 477 wpisów477 258 komentarzy258 3057 zdjęć3057 4 pliki multimedialne4
 
Moje podróżewięcej
30.03.2016 - 24.04.2016
 
 
02.02.2015 - 07.03.2015