Z samego rana wsiedlismy do naprawde luksusowego autobusu i ruszylismy w strone Kambodzy. Podroz byla meczaca bo panowal duzy ruch na drodze i nie dalo sie jechac szybko. Obserwujac zycie przy drodze dojechalismy do granicy. Odprawa odbyla sie bardzo sprawnie chociaz musielismy przejsc z bagazem przez bramki jak na lotnisku. Bagaze nam przeswietlili ale nikt nie zagladal do srodka. Po przekroczeniu granicy zrobili nam postoj gdzie moglismy sie posilic. Drogi w Kambodzy to hardcore ale droga do stolicy byla nawet w niezlym stanie. Podobala mi sie przeprawa promowa przez Mekong i wszystko to co sie odbywalo na brzegu . Tutaj byla atmosfera. Handlarki noszace na glowach kosze z bagietkami,owocami czy pieczonymi robakami. Dzieci zebrzace i krzyczace na fotografujacych one dolar,one dolar. Kolo poludnia dojechalismy do Phnom Pehn. Autobus stanal przed biurem ktore zajmowalo sie przewozami i po naprawde milej podrozy bylismy juz w stolicy Kambodzy. Ja chcialem zatrzymac sie tu chociaz jeden dzien ale okazalo sie ze bedzie trudno ze wzgledu na czas. Magda i Roman chcieli jechac do Siem Reap ogladac swiatynie Angkor a Ania,Krysia i Pawel chcieli jechac nad morze zeby troche odpoczac na plazy. Wyszlo na to ze ja musze jechac z mlodymi do Siem Reap bo ja juz tam bylem a oni nie i sami sie boja. Dziwilem sie jak oni moga sie bac skoro mowia 5 jezykami i sa zdrowi ? No nic,jak mus to mus. Szczerze mowiac zabardzo nie musieli mnie namawiac bo ja jestem zakochany w Angkor i zawsze chetnie tam pojade. Z Pawlem ustalilismy ze bedzeimy sie komunikowac SMSami . Oni powiadomia mnie w jakim hotelu sa. Tak wiec Ania z Pawlami pojechala do Sihanoukville a ja z mlodymi do Siem Reap. Za autobus placilismy 6 $. Droga byla meczaca i jechalismy ok. 6 godzin. Poznym wieczorem dojechalismy do Siem Reap zmeczeni i glodni. Po drodze autobus kilka razy stawal na przerwe. Mijalismy naprawde biedne strony gdzie ludzie mieszkali bardziej w szalasach jak w domach. Po przyjezdzie autobusu zycie na moment ozywalo i oswietlali mizernymi zarowkami swoje stragany z badziewiem pamiatkarskim wsrod ktorego mozna bylo wyszukac prawdziwe perelki. W calej Kambodzy w powszechnym uzyciu sa zarowki energooszczedne i swiatla jest malo. Tylko w wielkich miastach mozna wieczorem cos poczytac bo swiatlo jest odpowiednie. Im blizej bylo do Siem Reap tym droga byla bardziej pusta i mozna bylo podgonic. Po 6 godzinach jazdy bylismy w Siem Reap.