Geoblog.pl    geminus    Podróże    Tajlandia i Kambodza 2007    Pozegnanie z Bangkokiem
Zwiń mapę
2007
02
lut

Pozegnanie z Bangkokiem

 
Tajlandia
Tajlandia, Bangkok
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 13913 km
 
Z samego rana rozliczamy sie z hotelem i zostawiamy bagaze w przechowalni. Jedziemy jeszcze zwiedzic Jim Thompson House. Facet o ktorym mowa byl amerykanskim kolekcjonerem i handlowcem ktory mieszkal w Bangkoku na przelomie XIX i XX wieku . Z licznych podrozy w glab kraju i po innych krajach Azji zwozil wiele dziel sztuki ludowej i zdobniczej. Przywiozl nawet caly dom z prowincji budowany bez jednego gwozdzia. Na poczatku XX wieku podczas jednej z podrozy zaginal a po jakíms czasie jego dom zostal przejety przez panstwo gdzie utowrzono muzeum. Istnieja plotki mowiace ze paral sie handlem bronia i narkotykami i za to go ktos uciszyl. Jest tam przepiekny ogrod . Feria kolorow i zapachow sprawia wrazenie ze jest sie w raju. Zabytki zgromadzone przez Thompsona sa naprawde wspaniale. Dziwie sie ze tak wielu turystow omija ta niewatpliwa atrakcje turystyczna. Dom a w zasadzie kilka domow polozony jest nad jednym z kanalow ktory jeszcze jest drozny i wykorzystywany w komunikacji lodziowej. Robimy fotki i niechetnie opuszczamy to wspaniale miejsce. Napadaja nas naganiacze tuk-tukowi oferujacy podwiezienie za 20THB pod warunkiem ze pojedziemy do kilku sklepow z bizuteria i ciuchami. Olewamy ich obojetnie i idziemy do Sky Train'a . Jest to nowy wynalazek w Bangkoku ktory jezdzi zaprogramowany przez komputer bez kierowcy. Docieramy do hotelu i zegnamy sie z Pawlem i Krysia ktorzy musza juz jechac na lotnisko. My mamy jeszcze czas wiec idziemy jeszcze na ostatnie zakupy . Ja napalalem sie na weekend market na ktorym podobno sa fajne rzeczy i niedrogie a tu okazuje sie ze w uliczce rownoleglej do tej przy ktorej byl nasz hotel jest prawdziwy bazar i jest zajebiscie tanio. To tutaj Ania kupuje plastikowe buciki za 200 THB dokladnie takie jakie chinka nie chciala jej sprzedac za 400. Pozniej jeszcze ide na piwo i kupuje od razu dzbanek ok. 2 l. zeby nie fatygowac kelnerki kilka razy. Piwko wchlaniam jak gabka bo bylo bardzo goraco . Idziemy jeszcze na szejka/ prosze nie poprawiac bo ja to tak nazywam/ owocowego i zjadamy obiad w knajpie gdzie nie bylo zadnego bialego. Knajpe wyczajamy w niewielkim podworku . Poniewaz nie znam nazw potraw ruszam miedzy gary i palcem pokazuje co chce zjesc. Jedzenie jest tak ostre ze Ania na sam widok placze. Ja probuje zgrywac gieroja ale po jakims czasie poddaje sie i wlewam w siebie 2 butelki wody w celu ugaszenia pozaru jelit. Niewiele to pomaga i przez nastepna godzine czuje sie jak smok wawelski. Kolejne doswiadczenie zeby nie udawac gieroja tam gdzie sie nie ma szans. Po spakowaniu sie zamawiamy taksowke i jedziemy na lotnisko.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
geminus
Marek Dylewski
zwiedził 39% świata (78 państw)
Zasoby: 477 wpisów477 258 komentarzy258 3057 zdjęć3057 4 pliki multimedialne4
 
Moje podróżewięcej
30.03.2016 - 24.04.2016
 
 
02.02.2015 - 07.03.2015