Geoblog.pl    geminus    Podróże    Sri Lanka 2004    Zaczynamy plazowanie
Zwiń mapę
2004
26
sty

Zaczynamy plazowanie

 
Sri Lanka
Sri Lanka, Bentota
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 7603 km
 
Pogoda jest wspaniala. Woda w morzu ciepla jak w wannie. Ania i Halina pluskaja sie jak dzieci a ja snorkuje ogladajac zycie morza. Andrzej obral bardziej indywidualny sposob spedzania urlopu. Sam chodzi na dlugie spacery a mnie zostawia z paniami. Cwaniaczek mysli ze bede robil za bawidamka. Po poludniu odbywamy dlugie spacery po plazy. Dochodze do miejsca gdzie zaczyna sie laguna. Przy wejsciu do laguny stoja male budy sklepiki w ktorych sprzedawane jest wszelkie badziewie szmaciane i bardzo ciekawe rzezby z drewna. Obserwuje jak miejscowy artysta recznie dlubie w drewnie wyczarowujac z niego istne cudenka. Wybieram piekna figurke jakiejs hinduistycznej bogini ale pan strzela mi cene z kosmosu. Proponuje mu 20 $ ale pan chce 100. Pozyjemy zobaczymy. Dziwie sie ludziom z hotelu ktorzy zamiast w morzu kapia sie w basenie ziejacym chlorem. W morzu woda jest tak czysta ze po wejsciu stojac po szyje w wodzie widzi sie wlasne stopy. Wystarczy zanurzyc glowe zeby ogladac to co normalnie oglada sie w akwarium. Codziennie robimy kilomertowe spacery po plazy a ja kupuje jeszcze cale kiscie kokosow ktore jeszcze przyczepione do klaczy przywoze do hotelu. Pijemy chetnie kokosa a taki rodzaj zaopatrzenia zapewnia nam najnizsza cene i swobode wyboru czasu picia. Nastepnego dnia jeszcze przed switem jede do portu rybackiego . Wstep kosztuje 25 rupii. Zdzierstwo bo miejscowi nie palca nic. Po drodze widze w mijanej wsi faceta ktory w przepasce na biodrach zamiast majtek stoi obok studni i myje zeby. Jednak dbaja o higiene. po drodze musze co chwile witac sie z miejscowymi krzyczac na prawo i lewo hallo. Tylu znajomkow nie mialem nigdzie na swiecie. Targ rybny robi spore wrazenie . Sterty ryb a miedzy nimi biegajacy handlarze i sprzedajacy rybacy . Robie sobie fotke na stercie rekinow i fotografuje ryby jakich jeszcze nie widzialem. Sa ogromne tunczyki i grozne barakudy. Wieksze ryby sa ciete pilami mechanicznymi na mniejsze kawalki. Smrod jak diabli ale mnie to nie przeszkadza. Ja tego chcialem. Rozpytuje sie o mozliwosc zabrania na polow . Jeden rybak mowi ze moze mnie zabrac za 45 euro za dzien. Zgadzam sie i mowie ze przyjade z kolega. Ustalamy ze przyjade o 6 rano i wracam do hotelu. W hotelu mamy wspaniale jedzenie. Musze przyznac ze nie wszedzie sie trafia az tak dobre jedzenie w hotelach all incluziw. Bar niezle zaopatrzony ale dziwie sie dlaczego piwa nie podaja w butelkach tylko nalewaja do malych kufli. Wieczorem wystep jakichs miejscowych rewelersow i pyszna herbatka. Niestety w pokojach moskity ciely jak cholera mimo moskitier jakie mielismy nad lozkami. Zawsze jakas cholera sie przecisnela albo wyczaila moment jak spiacy przytknal reke czy noge do siatki i ciela ile wlezie. Dostalismy z recepcji jakies spirale ktore tlac sie mialy odstraszac moskity a chyba dzialaly odwrotnie. W nocy tradycyjna klutnia z zona o klimatyzacje. Ja wolalem chlodniej ale jej zawsze jest zimno i jak tylko usnalem to ona natychmiast ja wylaczala. Po jakims czasie budzilem sie mokry i dawalem na fulla przez co narazalem sie na gniew malzonki. Niestety takie manewry mielismy co noc.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
geminus
Marek Dylewski
zwiedził 39% świata (78 państw)
Zasoby: 477 wpisów477 258 komentarzy258 3057 zdjęć3057 4 pliki multimedialne4
 
Moje podróżewięcej
30.03.2016 - 24.04.2016
 
 
02.02.2015 - 07.03.2015