Geoblog.pl    geminus    Podróże    Brazylia 2004    Przygody na lotnisku
Zwiń mapę
2004
06
lis

Przygody na lotnisku

 
Austria
Austria, Wien
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 3601 km
 
Przegladajac propozycje biur podrozy dotyczace wyjazdow do miejsc odleglych znalazlem jedna ktora mnie zainteresowala. Byl to pobyt w Brazylii za 499 euro za tydzien. Poniewaz mialem jeszcze zalegly urlop napalilem sie troszke. Zona wykazala sie czesciowym zrozumieniem i pozwolila mi tam jechac ale z przyzwoitka w postaci meza jej kolezanki z parcy. Dzwonie do biura i do Andrzeja. Andrzej jako rencista ma sporo czasu wiec nie musze go dlugo namawiac. Wplacamy pieniadze i czekamy na papiery. Tydzien przed wylotem pani z biura dzwoni i mowi ze jest problem bo nie maja lotu powrotnego po tygodniu. Mowie jej ze mnie to nie interesuje bo skoro w ofercie podawali koszt pobytu tygodniowego to ich sprawa jak wroce do domu. Pani mowi ze w takim razie musze zrezygnowac. Mowie jej ze ja nie rezygnuje a jak oni mnie wyslizgaja to sie spotkamy w sadzie. Pani prosi o godzine czasu na przemyslenie. Za godzine dzwoni i pyta czy moglbym zostac tam 2 tygodnie z tym ze za drugi tydzien placi biuro podrozy. Takiej okazji nie moglem przegapic. Laskawie zgadzam sie i 6 w sobote meldujemy sie na lotnisku. Odprawiamy bagaze i wchodzimy do strefy wolnoclowej. Gdy nadchodzi czas odlotu cos zaczyna sie chrzanic. Nigdzie nie widac naszego lotu na licznych tam monitorach. Idziemy do informacji i dowiadujemy sie ze bedzie opoznienie. Pytamy jak dlugo mamy czekac ale panienka nie potrafila nam odpowiedziec. Znajdujemy knajpke przy ktorej byl monitor i czekamy popijajac piwo. Po 3 dodzinach zaczynamy sie niepokoic. Idziemy do informacji i dowiadujemy sie ze samolot ktory mial nas zabrac nie przylecial . Mielismy leciec Iberia. Pani mowi zebysmy czekali cierpliwie i daje nam stempelki na bilecie upowazniajace do posilku. Po 6 godzinach czekania rozpoznajemy pozostalych uczestnikow naszego lotu po bluzgach i pretensjach wnoszonych do panienki z informacji. Nagle nasz nr. lotu pokazuje sie na monitorze. Idziemy na odpowiedni gate i tu spotykamy grupe podkurwionych pasazerow. Po 7.5 godzinie czekania wsiadamy do samolotu. Okazuje sie ze hiszpanie nas olali i w zastepie przylecial samolot czeski. Niech tam bedzie byleby juz lecial. W samolocie jest nas 53 osoby. Zajmujemy cale rzadki wolne i mamy lepiej jak w biznesclass. Tlumacze sobie ze wielkie rzeczy zawsze rodza sie w bolach . Lecimy.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
geminus
Marek Dylewski
zwiedził 39% świata (78 państw)
Zasoby: 477 wpisów477 258 komentarzy258 3057 zdjęć3057 4 pliki multimedialne4
 
Moje podróżewięcej
30.03.2016 - 24.04.2016
 
 
02.02.2015 - 07.03.2015