Kolejny dzien i kolejne odkrywanie okolic. Tym razem jedziemy na wydmy . Autobus wiezie nas na polnoc od Fortalezy do malej miejscowosci ktorej nazwy nie pamietam. Tam widze mlodych ludzi fruwajacych na deskach surfingowych polaczonych z umieszczonym na sznurach zaglem. Nastepnie jedziemy na wydmy. Tam czekaja na nas buggy na ktorych szalejemy po wydmach. Niektore zjazdy sa tak strome ze mam obywy czy sie nie wykopyrtniemy do gory kolami. Niektorzy maja okazje zjezdzania z wydm na desce. Zjazd konczy sie w jeziorku. Jedna z pan tak szaleje ze omal nie lamie nogi. Robimy fotki i jedziemy dalej. Nastepnie w programie mamy Schweizer Tall czyli doline szwajcarska. Nazywa sie to tak poniewaz mieszka tam sporo Szwajcarow ktorzy zalozyli tam plantacje. Zatrzymujemy sie w hacjendzie gdzie dostajemy pyszny obiad. Ogladamy tez plantacje i mozemy pobawic sie z wielkim pytonem . W slojach maja tez weze i zmije jadowite ktore pokazuja jako przestroge ze Brazylia to nie Sopot. Pozniej zabawiamy sie z pancernikami ktore byly bardzo plochliwe. Dolina byla jak oaza w balaganie jaki byl w Fortalezie. Po bardzo ciekawym dniu wracamy do hotelu. Autobus jedzie powoli bo drogi tam sa tak okropne ze nie da sie jechac szybciej jak 50 km/h. Drogi to chyba jeden z wiekszych problemow Brazylii.