Rano po sniadaniu jedziemy do Souse. Spacerujemy po miescie i idziemy do Mediny. Robimy fotki i dostajemy opiernicz od starej arabki ktora wsciekla ze fotografujemy zaczela w nas rzucac kamieniami. Nie ma co goscinnosc jak cholera a przeciez jej nie fotografowalem. Uciekamy dalej i chowam aparat. Przemykamy sie waskimi uliczkami. Wszedzie jakies warsztaty i sklepiki. Widzimy tez piekarnie przed ktora stoi kolejka po chleb. W jednym ze sklepikao znajduje w rupieciach kilka monet . Byly to stare rzymskie monety z III wieku n.e. Dziwilem sie jak w takiej rupieciarni wsrod podrobek moglem wyszukac cos takiego. Byly tez podrobki sestercji ale zrobione tak ordynarnie ze tylko naiwny turysta mogl sie na to nabrac. Po wyjsciu z Mediny daremnie szukalem lokalu gdzie moglbym wypic piwo. Ten trunek byl osiagalny tylko w hotelach gdzie przebywali zagraniczni turysci. Spotykamy sie z poznanymi przeze mnie poznaniakami i zwiedzamy okolice ich hotelu. Umawiamy sie na rewizyte u nas . Obmyslilem plan jak ich przemycic do naszego hotelu.