Geoblog.pl    geminus    Podróże    Kuba 2005    Cuba Libre i samolot
Zwiń mapę
2005
13
sty

Cuba Libre i samolot

 
Kuba
Kuba, Varadero
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 8720 km
 
Po wczorajszowieczornej integracji z rodakami dzisiaj wstajemy bardzo wczesnie bo mamy wykupiona wycieczke na Isla de Juventad. W hotelowym hollu jestesmy sami. Wieje jak cholera i jest zimno. Te hotele sa przystosowane na upaly a w czasie gorszej pogody sa przykre do zniesienia. Przyjezdza autobus i jedziemy . W autobusie jakas para kanadyjska i my. Podjezdzamy pod inne hotele i zbieramy innych pasazerow. Nasz hotel stoi prawie na koncu polwyspu wiec zaczynaja zbierac pasazerow od nas. Po przeszlo godzinie jestesmy na lotnisku. Czekamy dosyc dlugo i nikt sie nami nie interesuje. Po dluzszej chwili przychodzi pani i mowi ze niestety nie polecimy bo jest zbyt silny wiatr . No kurka to jak wy wylecimy do domu jak bedzie tak wialo przez caly czas ? Wracamy do hotelu i szlag nas trafia bo jest juz po snadaniu a my stalismy na lotnisku jak palanty. Lapiemy autobus miedzyhotelowy i jedziemy do Varadero. Wchodzimy do knajpki i zamawiamy languste. Czekamy dosyc dlugo ale bylo warto. langusta byla pyszna i nie zbyt droga. Za porcje placilismy 10 $ z piwem. Pozniej idziemy na bazarek gdzie Ania kupuje kapelusik a ja targuje sie o drewniana figurke. Ceny z ksiezyca. Kanadole i niemiaszki kupuja nie targujac sie wcale. Rozpuscili to dziadostwo i dlatego tyle krzycza za byle co. Kupuje widokowki i po´znaje Polaka z Austrii mieszkajacego w samym Varadero. Jego hotel nie byl nad sama woda tylko przy ulicy gdzie byla fajna knajpka. Koles wiekszosc czasu spedzal wlasnie tam . Opowiadal mi jak to zostal zabrany na tajna msze woodoo. Z barmanka byl juz zaprzyjazniony a znal jeszcze polowe miejscowych meneli. Siadamy przy piwie a dwoch panow przygrywa nam na gitarach i spiewa . Wracamy na obiad do hotelu. W restauracji doznaje szoku jak widze jednego pana z polskiej grupy ladujacego sobie caly kopiec jedzenia na talerz. bylo tam wszystko. Mieso i ryby razem . Makaron i frytki a to wszystko obficoe oblane sosem . Szczena mi opadla jak zobaczylem go podchodzacego jeszcze dwa razy po dokladke. Ja wygladam dosyc obficie a tyle to bym zjadl chyba w tydzien. Pozniej idziemy do hotelowego baru i na plaze. Probuje sie kapac ale woda jest zimna. Siadam w barku przy plazy i przy piwku gadam z Ela. Nagle podchodzi trzech panow mowiacych po polsku. Okazuje sie ze sa z Kanady z Edmonton. Poznajemy sie i wspolnie wychylamy integracyjne kolejeczki rumu i innych ciekawych trunkow. Podchodzi do baru piekna dziewczyna i cos zamawia. Mowie glosno ze to musi byc Poplka bo Kanadyjki i Niemki takie ladne nie sa, Trafiam w dziesiatke i tak poznajemy Dorotke i Piotra. Mieszkaja w Köln w Niemczech. Wieczor oczywiscie byl bardzo wesoly i obficie podlewany.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
geminus
Marek Dylewski
zwiedził 39% świata (78 państw)
Zasoby: 477 wpisów477 258 komentarzy258 3057 zdjęć3057 4 pliki multimedialne4
 
Moje podróżewięcej
30.03.2016 - 24.04.2016
 
 
02.02.2015 - 07.03.2015