Wreszcie mamy wycieczke ktorej nam nie odwoluja. jedziemy do Hawany. Czesc ludzi jedzie na wlasna reke biorac taksowke. Ania sie obawia wiec jesziemy autobusem. Do Hawany dojezdzamy dosyc dobra droga. Na pierwszy ogien idzie twierdza z ktorej mamy piekny widok na Hawane. Robimy fotki i drobne zakupy na bazarku usytuowanym przy twierdzy. Nastepnie wioza nas na plac przy katedrze. Tam napadaja na mnie cztery panie ubrane w stroje ludowe. Obejmuja mnie i zachecaja do fotek mimo ze nie chce. Wyrywam im sie a one zaraz chca kasy. Mowie ze nie prosilem o czulosci i panie trafia szlag. Sla mi wiazanki po swojemu a ja oddalam sie w strone katedry. Katedra jest otwarta ale facio stojacy przy wejsciu nie pozwala tam wchodzic. To taki pic na wode ze niby otwarte ale nie wolno i tyle. Idziemy waskimi uliczkami do knajpki w ktorej siadywal Ernest Hamingway. W srodku tlok jak diabli a ceny kosmiczne. Male mochito 12 $. Idziemy dalej i wchodzimy do knajpki gdzie wchodzimy na pieterko i lokujemy sie na balkonie. Mamy to samo co w tamtej knajpie a za duze mochito placimy 4 $. Nastepnie podjezdzamy w okolice bulwaru Malecon gdzie panowie lowia ryby a parki obejmujac sie wyznaja sobie milosc. Basen portowy w Hawanie jest tak zanieczyszczony ze w wodzie jest chyba wiecej ropy jak wody. Robimy fotki na tle starych samochodow stojacych gdzieniegdzie. Pozniej jedziemy pod parlament. Robimy fotki na schodach ale do srodka wejsc sie nie da. Podziwiamy tez piekny gmach opery ktory akurat byl w remoncie. W bocznych uliczkach widac straszna biede. Niektore domy sie doslownie sypia. W bardziej zadrizonych miejscach ustawiane sa zadaszone rusztowania chroniace przechodniow przed spadajacymi ceglami . Istny hardcore. Mijam stara kobiete z wielkim cygarem ktora odwraca sie na widok aparatu. Chce kasy za fotki. Pozniej mamy w programie obowiazkowa wizyte na placu gdzie Fidel przyjmuje defilady i przemawia godzinami a na koniec bardzo mila wizyta w wytworni rumu. Ogladamy proces produkcyjny i fabryczne muzeum . Pan oprowadzajacy chwali sie ze dali naszemu papiezowi dwie butelki starego rumu chociaz inne glowy panstw dostaja po jednej. Skad wiedzial ze dla Polaka jedna to malo ? Zachecaja nas do kupna rumu po cenach drogiego lyskacza i biedaczki nie wiedza ze juz mamy to samo za ulamek tej sumy. Wracamy do hotelu po udanym dniu . Hawana podoba sie nam ale szkoda ze jest tak zaniedbana.