Znowu stoimy jak palanty w hollu hotelowym i czekamy na autobus majacy nas zabrac na lotniosko. Autobus sie spoznia a my stoimy i szlag nas trafia. Ja zachodze do baru ktory jest czynny cala dobe i lykam na rozgrzewke jakies drinki. Po dwoch godzinych ciuteczke podkurwieni pytamy co jest grane ? Pani z recepcji wydzwania gdzies i okazuje sie ze wycieczki nie bedzie bo samolot sie zepsul. To dlaczego kurde moll nikt nas nie powiadomil tylko stoimy jak palanty w przciagu ? Pani mowi ze powinnismy sie domyslic ze nic z tego i wrocic do pokoju . Myslalem ze jej sypne ale Ania uznala ze nie warto. Mowie ze w takim razie niech oddaja mi kase i to nie mala a ona ze musimy czekac az przyjedzie pani odpowiedzialna za wycieczki. Nic nie pomoglo ze mowilem ze to ona przyjela pieniadze . Idziemy na sniadanie i cieplo ubrani idziemy na spacer po plazy. Wieczorem tradycyjne polakow nocne rozmowy a mnie zaczyna brac grypa.