Dzisiaj mialem jechac z Ania na safari ale rozlozyla mnie grypa na calego. Leze w lozku bez zycia a co najgorsze nie mam zadnych lekow na przeziebienie. Co jakis czas wpadaja do mnie Piotr albo Dorota i przynosza to co udalo im sie znalezc. Ania pojechala na wykupiona wycieczke . Za mnie pojechal Mirek glodomor z polskiej grupy z PZU. Uznalem ze lepiej zeby ktos pojechal za mnie jak mamy stracic pieniadze i nikt nie skorzysta. Dorotka ratuje mnie jak moze przynoszac goraca herbatke i jakas aspiryne. Dzieki Ci Dorotka za Twoje dobre serce. Tego sie nie spodziewalem ze przyjade na Kube i zmarzne. Temperatura spadla do 13°C. a my w samych letnich ciuchach. Po poludniu Ania wraca z wycieczki zadowolona i pelna wrazen. Ja zdycham nadal. Wieczorem zwlekam sie z lozka i ide do baru poogladac ludzi a nie gole sciany. Kanadyjczycy zintegrowali sie juz dobrze i wspolnie z nami uczestnicza w nocnych nasiadowkach. Wracam wczesnie do pokoju bo jeszcze jestem slaby. Ech co za dzien bez rumu !