Po sniadaniu na ktore ide nichetnie zbieram sie w kupe i ide na pozegnanie polskiej grupy z PZU ktora wyjezdza juz do Hawany i dalej do Polski. Zegnamy sie i robi sie strasznie smutno. Hotel jakby pustoszeje. Nie slychac smiechow i ruch zamiera. Przyjezdzaja nowi goscie a wsrod nich nastepni polonusi z Kanady. Poznaje tez przemila rosjanke ktora wydala sie przez internet za kanadyjczyka i jest szczesliwa albo tak mowi. Ona jest laska ze glowa boli a on widac ze farmer i niemal to czuc. Facet naet nie jest duzo od niej starszy ale da sie odczuc ze to nie ta klasa. Pieniadze to nie wszystko. Wzdychamy za Ela ktora stala sie nam bardzo bliska przez te pare dni. Umowilismy sie ze odwiedzimy sie w Polsce albo Austrii. Teraz snujemy sie smetni . Kanadyjczycy nagle sie odseparowali i zaczeli gadac po angielsku i to slabo. Wieczorem sa wystepy baletu wodnego. Kilkanascie panienek i panow daje wspanialy pokaz w basenie hotelowym. Sa to czlonkowie kadry narodowej Kuby i to widac po ich profesjonalizmie. Grypa juz przeszla wiec ide do baru gdzie siedze z polonusem kanadyjskim dopiero co przybylym i para rosyjsko-kanadyjska. Na koniec dnia zjawiaja sie polonusi z Edmonton i wypijamy z nimi pozegnalne drinki bo jutro wyjezdzaja. Dla nich taki wyjazd to jak dla nas do Parzeczewa. Placa grosze i leca tylko 3.5 godziny.