Od rana jestem troche spiety bo mamy jechac do Toronto. Obawiam sie troche tego miasta . Jade automatikiem a wczesniej nigdy takim nie jechalem i czasami przytrafia mi sie podczas szukania sprzegla zgasic silnik. Zabieramy napoje na droge i jedziemy. Dojezdzamy bez problemu mijajac po drodze plynace obok jeziorowce. Zawsze bylem ciekaw jak wygladaja te statki w oryginale i teraz mialem okazje je zobaczyc. Dojezdzamy do Yongstrit ktora jest jedna z glownych ulic handlowych. Kupuje telefon bezprzewodowy ktory kosztowal grosze w porownaniu do tego co u nas. Nastepnie jedziemy do polskiej dzielnicy. Wyglada tu jak w Polsce. Sklepy,koscioly,fryzjerzy,knajpy i biura podrozy z napisami po polsku. W pewnym momencie podchodzi do mnie dwoch panow pytajac czy nie mam dla nich jakiejs roboty. Wyprowadzam ich z bledu ze nie jestem zadnym miejscowym krezusem tylko turysta. Nie bardzo moga zrozumiec ze jakis polak moze przyjechac do Kanady w celach tylko turystycznych. Widzimy kilku weteranow wojennych z baretkami medali w klapach marynarek sprzedajacych owoce prosto z paki samochodu dostawczego. Zamieniam z nimi kilka slow i widze ze bardzo tesknia za Polska. Ciekaw jestem jakby sie teraz odnalezli w nowej rzeczywistosci polskiej ? Pozniej przejezdzam rundke po trasie jaka pokonuja kierowcy wzawodach Indy Car i jedziemy nad jezioro Ontario. Spacerujemy tam dluzszy czas i zwiedzamy jakis statek przeznaczony do zwiedzania dla turystow. Wracamy poznym popoludniem do Niagara Falls i mamy nastepna impreze. Wieczorem spacer nad wodospad i zal ze przyjechalismy za pozno i nie zalapujemy sie na ostatni stateczek wozacy pod wodospad. Wieczorem slychac wodospad w ogrodzie u Ireny i Bogdana a pyl wodny zawiewa az tu. Jest cudnie.