Raniutko po sniadaniu zrobionym napredce przez Anie jedziemy dalej . Dojezdzamy do Detroit w miare wczesnie. Poniewaz mielismy jeszcze sporo czasu do odlotu jedziemy jeszcze w miasto. W downtown jemy obiad w jakiejs knajpce w ktorej byli sami czarni. Wychodzimy na ulice a tu rowniez sami czarni. W tym momencie Ania oczywiscie musi do WC. Siedziala w knajpie przeszlo godzine i nic a teraz po 3 minutach spaceru wola o kibel. Wsciekly czekam a ona wpada do jakiejs knajpy . Tam zaczepiaja ja czarni czego moglem sie spodziewac. Ta kobieta kiedys sama sciagnie na siebie biede. Wychodzi a czarni za nia i cos pokrzykuja. Ta panikuje i trzyma sie mnie kurczowo. Mowie ze skoro byla taka odwazna to niech trzyma fason do konca. Po kilkudziesieciu metrach czarni sie odczepiaja widzac nadjezdzajacy patrol policyjny. Policjanci sie zatrzymuja i radza zebysmy sami nie chodzili tutaj. Spieprzamy do auta i odjezdzamy. Jedziemy do polskiej dzielnicy. Wrazenie dolujace. Prawdziwa porazka. Domki zaniedbane a w co drugim na ganeczku siedzi czarny albo kiwajaca sie biala pani. Wszedzie polkskie napisy ale trudno mi uwierzyc ze polacy tak zczarnieli. Miasto robi przykre wrazenie . jest bardzo brudno. W downtown i w polskiej dzielnicy potworny brod. Na ulicach walaja sie przypalone materace i stare kola samochodowe. Wszedzie sterty smieci. Przejezdzamy obok fabryki Forda.. Po przejazdzce ktora byla porazka jedziemy na lotnisko. Odnajduje bez problemu firme Hertz i oddaje wauto. Ich firmowe auto odwozi nas na terminal lotniska. Po odprawie wsiadamy do samolotu zadowoleni ze sami dalismy sobie rade z moja slaba znajomoscia angielskiego.